skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

czwartek, 13 stycznia 2011




27 grudnia, poniedziałek
Wczoraj uwierzyłam, że rzeczywiście trafiliśmy na jakis wyjatkowy dzień i korzystamy z promocji. Łukasz był sceptykiem, ale odwiedziliśmy tylko jeden sklep, kierowca tuktuka był cudowny i z wielką wdzięcznością przyjął napiwek. Upierałam się, że to co nam mówią może być prawdą. Ale gdy dziś znowu spotkaliśmy się z podobnymi tekstami, nabrałam podejrzeń. Przypomniałam sobie jak ochoczo wszyscy spotykani Tajowie opowiadają o sklepach i warsztatach szyjących garnitury i sukienki na zamówienie. Dziś znowu, gdy pytaliśmy o autobus, znalazł soie uczynny pan, który poinformowal, że pałac Królewski w związku z uroczystościami jest czynny od 14tej, więc lepiej, żebyśmy wzięli tuktuka za 2 zl i zwiedzali zgodnie z jego propozycją. Zaznaczył nam trzy miejsca, zlapal tuktuka i dogadał się z kierowcą. Na mapie zapisal tez do którego sklepu warto pojechać. Ale gdy w pierwszej świątyni spotkaliśmy pana, który na widok naszej mapy wykrzyknął „Ale macie szczęście, to najlepszy sklep w calej Tajlandii” zorientowałam się, że to po prostu znakomicie przeprowadzony szwindel. Nas to kosztuje jednak tylko 10 minut w sklepie sponsora a wszyscy są tak uprzejmi, prowadzą, pokazują, tłumaczą… nie mam nic przeciwko temu. Nie są nachalni jak w Indiach, nie naciągają na dodatkowa kasę a my zwiedzamy tak jak planowaliśmy. Więc wszyscy są zadowoleni.
Dziś zwiedzanie zaczynamy od Wat Benchamabophit (na zdjęciu stoję przed wejściem). Uroczo, spokojnie, piękne ogrody wokół.
To wyjątkowa świątynia położona przy Thanon Si Ayutthaya, w pobliżu Pałacu Chitralada, wzniesiona z białego marmuru i mogąca poszczycić się wspaniałą kolekcją posągów Buddy. Jest to jedna z najpiękniejszych świątyń Bangkoku, znajdujących się poza Miastem Królewskim (Rattanakosin).
Wat Benchamabophit znajduje się w malowniczej, pełnej zieleni dzielnicy Dusit (mniej więcej na północny-wschód od Rattanakosin), tuż za zespołem pałacowym Chitralada, w którym mieszkają król i królowa Tajlandii.
Ta wyjątkowa świątynia znana jest pod trzema różnymi nazwami:
Wat Benchamabophit Dusitvanaram (wersja oficjalna)
„Marmurowa Świątynia” (odnosząca się do materiału, z którego wzniesiono budowlę)
„Świątynia Piątego Króla” (związana z fundatorem budowli – Ramą V)
Budowę świątyni rozpoczęto na rozkaz króla Chulalongkorna (Ramy V) w 1899 roku, a zaprojektował ją przyrodni brat króla – książę Naris. W świątyni znajduje się posąg Buddy (Phra Buddhajinaraja), pod którym pochowano prochy założyciela świątyni.
Całość budowli wykonana jest z białego włoskiego marmuru Carrara.
Zwiedzając świątynię zaobserwować można wyjątkową grę elementów stylistyki europejskiej z orientalną. Liczne szczegóły zdobnicze, jak chociażby jak witraże czy przyozdobione złotem krużganki, do złudzenia przypominają te znane z europejskich kościołów. Witraże przedstawiają jednak sceny z azjatyckiej mitologii, krużganki zaś mieszczą wykonane z brązu posągi Buddy.
Główny bot jest doskonałym przykładem nowoczesnej tajskiej architektury. Na dziedzińcu za kaplicą znajdują się 53 posągi Buddy (33 oryginały i 20 kopii), reprezentujące słynne wizerunki i style z całej Tajlandii, jak i z innych buddyjskich krajów.
Przy wyjściu na dziedziniec świątynny rośnie drzewo. To legendarne, liczące niemal sto lat, bodhi – gatunek drzewa pod którym Budda dostąpił oświecenia.
Wat Benchamabophit jest interesujący także pod tym względem, iż uważa się go za ostatnią monumentalną świątynię wzniesioną w Bangkoku. Warto więc połączyć jej zwiedzanie z wcześniejszymi odwiedzinami w Wat Pho – najstarszej świątyni miasta, aby móc zaobserwować zmiany w architekturze świątynnej wyznawców buddyzmu, nastałe na przestrzeni stuleci.
Potem kierowca wiezie nas do nastepnej świątyni. Ale po drodze odwiedzamy sklep – ten sam! Nie dziwi się zupełnie, zachowuje spokój i wiezie nas z uśmiechem na ustach do nastepnego. Krótka wizyta, dziękujemy i po sprawie.
Mijamy wielka huśtawkę. Wielka Huśtawka to obiekt religijny używany niegdyś w ceremoniach Bramińskich, a dzisiaj jedna z atrakcji turystycznych Bangkoku. Znajduje się przed wejściem do świątyni Wat Sutat. Wybudowano ją w roku 1784 na rozkaz króla Ramy I. Używano ją do jednej z dwunastu najważniejszych ceremonii religijnych odbywających się co roku. Mnisi huśtali się na niej jako część ceremonii przypominającej hinduską wersję stworzenia świata. Czytałam, że czterech mężczyzn stojąc lub siedząc probowało złapać ustami wiszace jabłko, ale często spadali. Wypadkow było tak wiele, że ze względów bezpieczeństwa zaprzestano tej praktyki w roku 1935.
Wysiadamy z tuktuka i umawiamy się gdzi ebedzie na nas czekal. Idziemy do Wat Suthat. Wat Suthat Thepphawararam ( tajski : วัด สุ ทัศน เทพ ว รา ราม, tajski wymowy: [su.t wat ʰ na t ʰ ê ː p.p ʰ a.wáʔra ː ra m ː] ) to królewska świątynia pierwszej klasie, jednym z sześciu świątyń w Tajlandii. Budowa została zapoczątkowana przez Jego Królewską Wysokość Rama I w 1807 roku (BE 2350). Dalsza budowa i dekoracje zostały przeprowadzone przez króla Rama II , którzy przyczynili rzeźbić drewniane drzwi, ale w świątyni nie została ukończona aż do panowania królaRama III w roku 1847 (BE2390). Świątynia ta zawiera Buddy obraz Phra Sri Siakjamuni lub "Sisakayamunee", który przeniósł się z prowincji Sukhothai . Na dolnym tarasie podstawy, znajduje się 28 chińskich pagód co oznacza 28 Buddów urodzony na tej ziemi. Wat Phra Suthat zawiera także Buddy Trilokachet w Ubosot (Zwykła Hall) i Phra Buddha Setthamuni w Sali Kan Parien (sala konferencyjna)
W 2005 r. świątynię przekazano UNESCO z uwagi na wartość dla światowego dziedzictwa UNESCO .
O dziwo po wyjsciu ze świątyni nie znajdujemy naszego tuktuka. Nie zapłaciliśmy mu, wiec ile on musi zarabiać na dowożeniu turystów do sklepów?! Idziemy na obiad a potem spacerujemy do Pałacu Królewskiego, który (ojej! Cóż za niespodzianka! ;/) własnie zamykają, bo czynny jest jednak normalnie do 15tej. Idziemy zatem na nogach do słynnego Wat Po. Wat Po (Świątynia Leżącego Buddy) znajduje się niedaleko kompleksu Wielkiego Pałacu oraz Świątynia Szmaragdowego Buddy. Jest to największa świątynia Bangkoku i jest słynna z 46-metrowego posągu leżącego Buddy, który znajduje się wewnątrz. Stopy posągu mają po 3 metry wysokości i są pięknie udekorowane masą perłową.
Oprócz tego, w Wat Po znajduje się najbardziej poważana w Tajlandii szkoła Tajskiego Masażu.
Ja jednak najbardziej zapamiętam, że to plątanina maleńkich światyń, których nie mam siły zwiedzać. Bardzo źle się poczułam. Na kompleks pałacowy nie miałabym sił.
Wracamy do hotelu po plecaki i jedziemy na dworzec autobusowy. Masakrycznie się wleczemy, bo Bangkok jest dziś wyjątkowo zakorkowany.