skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

niedziela, 21 sierpnia 2011

Kochani!
Nabrałam już byłam przekonania, że pisanie bloga to skrajny ekshibicjonizm, że to prostytucja nieomal. Ale Wy nie pozwoliliście mi tak mniemać zbyt długo. Domagacie się mojej obecności i aktywności.
A więc żyję i z Azji wróciłam. Ale nie z Drogi. Przecież jestem współczesnym nomadem, który miejsca sobie znaleźć nie potrafi, więc zawsze szuka.
Na tej mojej Drodze bywało różnie. Także w ojczystym kraju. Przyszło mi zmierzyć się problemami przez małe i wielkie P, ale obiecuję solennie, że za kilka dni znajdziecie na blogu kolejne wpisy i zdjęcia. Muszę jeszcze tylko stoczyć jedną walkę, Wiem, że wygram, jednak w polskich szpitalach nie ma dostępu do neta, więc pozostaje Wam i mnie uzbroić się w cierpliwość.
Do zobaczenia wkrótce!
Mac