skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

niedziela, 24 kwietnia 2011

9 kwietnia, sobota
Zakładam na siebie wszystkie swoje ubrania i jakoś przechodzę odprawę bez ważenia bagażu podręcznego. Uff!
W 1521 roku, portugalski odkrywca Ferdynand Magellan przybył na Filipiny i przyłączył je do Królestwa Hiszpanii. Kolonizacja wysp rozpoczęła się od momentu pojawienia się na nichMiguela Lópeza de Legazpi, który przybył na nie z Meksyku w 1565 roku. Założył wówczas pierwszą europejską osadę Cebu. W 1571 roku została założona Manila jako stolica Hiszpańskich Indii Wschodnich.
W 1898 roku na Filipinach wybuchło powstanie przeciwko Hiszpanom. W konflikcie uczestniczyły Stany Zjednoczone, w efekcie czego przejęły one kontrolę nad krajem. W roku1916 Filipiny uzyskały poszerzenie uprawnień, a w roku 1934 status niezależnej wspólnoty (Philippines Commonwealth).
W 1946 Filipiny uzyskały niepodległość. W 1965 prezydentem został Ferdinand Marcos. W1986 w kraju dokonał się pokojowy przewrót, w wyniku którego obalona została dyktatura Marcosa, a władzę objęła Corazon Aquino, zwyciężczyni wyborów prezydenckich. W latach 1992-1998 na stanowisku szefa państwa zasiadał Fidel Ramos. W 1998 odbyły się kolejne wybory prezydenckie, wygrane przez Josepa Estradę. W styczniu 2001 Estrada zostałpozbawiony urzędu po oskarżeniu go o malwersacje finansowe. Jego miejsce zajęła wiceprezydent Gloria Macapagal-Arroyo, która wygrała również wybory w 2004. W 2010 na stanowisku zastąpił ją Benigno Aquino III.


Ciekawy pytaniem jest ile wysp składa się na Filipiny.Ponoc ponad 7 tysiecy.najwazniejsze Największe wyspy to:
Luzon - 104 tys. km²
Mindanao - 94,6 tys. km²
Samar - 13,1 tys. km²
Negros - 12,7 tys. km²
Palawan - 11,7 tys. km²
Panay - 11,5 tys. km²
Mindoro - 9,7 tys. km²
Leyte - 7,2 tys. km²
Cebu - 4,4 tys. km²
Bohol - 3,8 tys. km²
Masbate - 3,3 tys. km²

Po 9tej jesteśmy na Palawanie, w Puerto Princessa. Od razu przekonujemy się, że z tym angielskim to nie taka oczywista oczywistość. Obowiązują języki: filipiński (oficjalny, oparty na tagalog), angielski (oficjalny), hiszpański oraz 87 języków i dialektów używanych lokalnie. Hiszpańskiemu zawdzięczam, że ciągle czuję się, jakby obok mnie ktoś rozmawiał po polsku. Ta sama melodia języka! Podobna wymowa.
W PP znajduję IT, mapkę, lokalne jedzenie, publiczną plażę. To znaczy plaża jest prywatna, ale właściciel wpuszcza ludzi za drobną opłatą. Później Sharon (nasza filipińska hościna) opowiada, że to jedyne takie miejsce w okolicy i mieszkańcy miasta musza jeździć wiele kilometrów, by znaleźć plaże i móc pływać w morzu. Trudno to sobie wyobrazić. Lądowanie na tej wyspie było jednym z najwspanialszych doznań w moim zyciu. O ile lądując na Clarku mijaliśmy wulkan, to tutaj myślałam, że lecimy wodolotem! Nie sposób opisać majstersztyku z jakim pilot kluczył, obniżał lot, zmieniał kierunek, a wszystko kilka metrów nad wodą. A przejrzystość wody robiła takie wrażenie!!!

Plaża jest ciekawa, z małymi niby domkami, częściowo w wodzie. Kolor wody zupełnie niesamowity, ludzi prawie nie ma. Cisza, spokój. Już wiem, że jestem w raju. I mogę odespać ostatnie zarwane noce.
Niestety, jest zbyt pięknie, bym mogła spać. Znaczy Łukaszowi się udaje. Szczęściarz. Ja pływam, fotografuję, rozmawiam. Po kilku godzinach mam gotowy plan wynajęcia skutera. Chytry plan, zważywszy, że opanowałam zaledwie podstawy prowadzenia laotańskiego skutera z automatyczną skrzynią biegów.
Popołudniu kręcimy się trochę po mieście. Na bazarze znajduje cudowne lokalne mrożone napoje ze słodkościami w postaci żelków. Korzystamy z neta. Namierzamy rekomendowana szkołę nurkową, która znajduje się na peryferiach i okazuje się być prywatnym domem z gburowatym właścicielem. Natomiast rekomendowana na forach wypożyczalnia motorów to strzał w dziesiątkę. Umawiamy się na następny dzień.

Wieczór spędzamy z Sharon. Przyjechała tu z manili, jest fizjoterapeutką. Najsympatyczniejsza Filipinka, jaka spotkałam! Pokazuje nam okolicę. Uczy nas nieco o lokalnym jedzeniu. Robią tu grilla dosłownie ze wszystkiego. Okazuje się, że moim ulubionym będą grillowanie jelita! Są tez oczywiście różne narządy na patyczkach, maczane w przedziwnych sosikach. Można zjeść tego całą kopę!