skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

niedziela, 1 sierpnia 2010




31 lipca, sobota
Obudziłam się z wielką potrzebą wyruszenia… gdziekolwiek. Ale przecież w Drogę ruszamy jutro, a temperatury tutaj zniechęcają do ruszenia się gdziekolwiek poza sympatycznie „klimatyzowaną” werandę. Otworzyłam mapę Gruzji 0 nic sensownego nie przyszło mi do głowy. Plan Tbilisi – i jest! W mieście jest jezioro!!! Zapytałam Wadzię (nasz gospodarz) o dojazd i okazało się, że niemal spod naszej werandy jedzie autobus w tamtym kierunku. Potem jeszcze tylko dwukilometrowy spacer pod górę i jestem nad Lake Kus-Tba. No więc przyjemne miejsce, niezatłoczone pomimo soboty i takie… gruzińsko spokojne. Przyjazne człowiekowi spragnionemu odpoczynku. A mnie tak brakuje książek! W Turcji przeczytałam książkę Bartka a w Armenii przywiezioną przez Ewę („Kochanek Wielkiej niedźwiedzicy”) i na tym mój kontakt ze słowem drukowanym się skończył. Nie licząc ulotek promocyjnych miast i regionów ;D odnalazłam więc w moim laptopie e-booki i zaczęłam czytać… M. Szwai Klub Mało Używanych Dziewic. Kontakt z książka jest ważny… ale skąd miałam wiedzieć, że „niebo zamieni się w piekło”. Spiekłam się na raczka i przez najbliższy tydzień skóra z brzucha będzie mi schodziła płatami, uniemożliwiając noszenie dwóch plecaków i nieźle dając do wiwatu!
do pooglądania tbiliskie podwórka i zrelaksowani policjanci - na specjalne zamówienie Ewy Ewciu jak Bałkany?

1 komentarz:

  1. aaaa! balkany super, macedonia piekna, czarnogora piekna, piekni ludzie i mocny alkohol (a wiesz, ze to lubie). trzymam kciuki za wasza podroz, pozdrow tam wszystkich goraco!

    my juz w polsce, chyba mam depresje popowrotowa

    OdpowiedzUsuń