skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

środa, 16 marca 2011


27 lutego, niedziela
Mieliśmy na dziś bilety do Siam Raep. Jutro kończy się nasza wiza tajska, a Lukas nie chce wyjeżdżać w ostatniej chwili, mając świadomość, że na granicy tajsko-kambodżańskiej dzieją się różne historie, a za pozostanie w Tajlandii dłużej niż na to pozwala wiza płaci się po 50 zł za dzień. Ja jednak uparłam się, że chcę zobaczyć Wielki Pałac Królewski (tajski: พระบรมมหาราชวัง, Phra Borom Maha Ratcha Wang), więc wbrew sobie poszedł wymienić bilety na poniedziałek a niedzielę przeznaczamy na zwiedzanie. Jakoś nie mieliśmy szczęścia do tego pałacu, bo wybieraliśmy się tam już kilka razy, ale zawsze cos nas powstrzymywało. Nawet nastawiony na wściekle wczesną godzinę budzik nie pomagał. Tym razem jest jednak inaczej. Płyniemy promem miejskim. Rzeka. Pełna barek, mniejszych i większych łodzi i promów. Nad nią wyrosło już kilka wysokich hoteli, ale na brzegach zobaczyć można także domy-rudery, składy, bazary i... przystań ozdobnych królewskich łodzi. Co kilkaset metrów są tu małe mola do których cumują w biegu długie jednostki "Chao Phraya Express". Nikt nie trudzi się przerzucaniem kładki czy trapu. Motorowa łódź podpływa, dobija burtą do mola. I teraz trzeba przeskoczyć na pokład... Pokład, który co chwilę niebezpiecznie się oddala. Już chwilę po otwarciu meldujemy się pod bramą. Okazuje się jednak, że to nie ta. Przez tę Tajowie wchodzą – za darmo. Dla nas jest inna – z biletami po 35 zł. I szatnią, w której wypożyczają (za depozytem) ubranka dla nieskromnie odzianych.
Ale jest to obiekt który trzeba zobaczyć - tajska architektura jest niepowtarzalna. Wzniesiono go pod koniec XVIII wieku. Z daleka ponad murem lśni wielka złocona czedi (patrz zdjęcie obok). Przy bramach, od ich strony wewnętrznej ustawiono wielkie posągi strażników, które odstraszać mają wszelkie zło (przede wszystkim swoimi potwornymi minami odstraszają co bardziej wrażliwych turystów, ale zwrotu biletów nie przyjmują)
Pałac doczekał się nawet własnej strony internetowej:http://www.palaces.thai.net/
W skład pałacowego kompleksu wchodzi między innymi Wat Phra Kaeo nazywany także Królewską Kaplicą Szmaragdowego Buddy.




Emerald Buddha czyli Szmaragdowy Budda. Wewnątrz świątyni w której siedzi (na szczycie wysokiego ołtarza-piramidy) nie wolno robić zdjęć. Ma trzy złocone stroje na trzy pory roku. Kaplica jest jednym z czterech pomieszczeń, których wnętrza d Pałac królewski w Bangkoku ma nie tylko status zabytku i oficjalnej siedziby monarchy. Jest to również święte miejsce do którego ludzie przychodzą modlić się i składać ofiary. Przed wejściem do Świątyni Szmaragdowego Buddy zapalają trociczki, na rodzaju ołtarza składają przyniesione kwiaty i owoce. ostępne są dla turystów - wchodzi się tam po pozostawieniu na zewnątrz obuwia.
Kolorowe dachy, wszechobecne złocenia, ściany wykładane milionami lusterek - wszystko to składa się na obraz z pogranicza kiczu. Mitologiczne i alegoryczne postacie, malowidła pokrywające ściany w podcieniach wokół dziedzińców... Aby to wszystko chociaż pobieżnie obejrzeć potrzeba 2-3 godzin.
.
Kompleks pałacowy znajduje się na wschodnim brzegu rzeki Menam stanowiącej naturalną granicę kompleksu. Z pozostałych stron teren Wielkiego Pałacu ogrodzony jest murem obronnym o łącznej długości 1900 metrów. Teren kompleksu zajmuje powierzchnię 218.400m².

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz