skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

poniedziałek, 16 lipca 2012

poniedziałek, 16 lipca Przemyśl

czas ruszyć w Drogę
wakacje
wolność
brak pieniędzy :)

więc pakuję się i idę na stopa
zobaczymy dokąd dojadę....



Nadeszły wakacje. Postanowiłam przed wyjazdem z domu załatwić wszystkie zaległe sprawy. I to był błąd! Każdego dnia, gdy już myślałam, że zrobiłam wszystko, co było do zrobienia – przypominały o sobie kolejne i kolejne. Gdybym się nimi nie zajęła świat by się nie zawalił. A jednak poczucie odpowiedzialności wygrywało nierówną walkę z potrzebą podniesienia kotwicy i wypłynięcia z portu.
To było niezmiernie ważne doświadczenie. Czego doświadczyłam? – zapytacie. Niebezpieczeństwa wyboru wirtualnego świata. Kilka powziętych w ostatnim czasie znajomości okazało się bardzo wirtualnymi. Poznałam świat ludzi, którzy nie tylko wolą zakupy on line niż w sklepie, ale nawet rozmowę z przyjacielem wybierają w wersji smsowej lub poprzez komunikator internetowy. Ze zdziwieniem zauważyłam, że ludzie o ogromnym potencjale coraz częściej zamykają się w internetowy świecie, boją się spotkań odbywanych w świecie rzeczywistym i funkcjonują wirtualnie. Elektroniczne zabawki – laptop, nawigacja, smart fon itd. – nie są już sprytnymi gadżetami lecz zastępują prawdziwy świat. Awatary stworzone na potrzeby tego nowego świata przejmują dominującą rolę w ich życiu. Nicki opisują ich prawdziwe charaktery, pragnienia i potrzeby. Jedzą, śpią i pracują tylko po to, by móc funkcjonować w tym świecie wirtualnym. Pomyślałam, że mnie też to grozi. Bo jestem on line  24godz/dobę. Bo spamuję Faceboooka. Bo pakiet 600 smsów po 1 grosz zużywam w tydzień lub dwa. Bo w Internecie znajduję wszystkie potrzebne mi informacje, kontakty… ale przypomniałam sobie, że kontakt wolę jednak osobisty niż na Fb; że na piwko wolę wyskoczyć ze znajomymi do knajpy niż „pić razem na gg”, że te moje elektroniczne zabawki zabieram w teren, bo w pokoju mi miejsca mało. Lubię z nimi posiedzieć na łące, lubię mieć kontakt z przyjaciółmi kiedy podróżuję autostopem. Więc w sumie nie jest ze mną tak źle. Dzieciństwo bez tych gadżetów pozwala mi zachować zdrowy dystans do ich możliwości. Żal mi tych wszystkich, którzy nie widzą świata poza istnieniem wirtualnym. Nie osądzam, tylko współczuję, bo tak wiele tracą!

Postanowiłam więc ostatecznie zapakować się do 10litrowego plecaka i wyjść z domu. Ponieważ obiecałam sobie teraz wakacje inne niż zwykle to założyłam buty na obcasie, spakowałam kilka przewodników, zminimalizowałam apteczkę – by nie rezygnować z dwóch sukienek i… do drugiego mniejszego zapakowałam elektronikę, obiecując sobie, że o ten – w razie kłopotów – będę walczyć.
Pakowanie minimalistyczne to sprawa dość łatwa. Trudniej jest ogarnąć swoje emocje. Pozbierać je tak, by być gotowym do drogi. Zamknąć jakiś etap swego życia, pożegnać sprawunki codzienności. Dla mnie przełomowa była wizyta u Tomka. Wiecie ja to jest. Czasem chodzimy na cmentarz nie dlatego, że wierzymy, iż zmarli nas rozumieją, tylko dlatego, że tam dopiero potrafimy się otworzyć, wygadać. To bardzo ważne, byśmy mieli odwagę zastanowić się nad swoimi emocjami. Gdy nikt nie przerywa i nie ocenia, gdy damy sobie na to trochę czasu – znajdujemy siłę na podsumowania. Ja jednak poza tym mam to szczęście, że mój narzeczony wciąż się mną opiekuje. Zawsze załatwia za mnie trudne sprawy, zsyła mi dobrych ludzi. Dlatego wiem, że nic złego mnie nie spotka. Bez obaw więc w poniedziałek rozpoczęłam swoje autostopowe wakacje. Dojechałam do Krakowa (nigdy nie wiadomo jakie informacje mogą się okazać przydatne, ja np. dzięki godzinom spędzonym na stronach globtroterskich wiedziałam jak z Balic – zjazd z obwodnicy – za 3,40 zł dojechać do centrum), gdzie u Toxynki czas się zatrzymał. Ale o tym w następnym odcinku.

6 komentarzy:

  1. Szczęśliwej podróży! :D Będę czekać na relacje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy plan jaki można wymyśleć:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę, żebyś dotarła do Wro? Ja też wolę piwka w realu...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuje bardz za odwiedziny
    za komentarze
    i za to że jesteście :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ,no Mag- przepraszam,ze ten post umknal mi w zalewie lipcowej poczty, po prostu czasami mam tylko link-a ostatnio pojawil sie fb i gazeta przemyska, wiec nie wiedzialam w sumie co sie tu tutaj na blogu u ciebie dzieje:)
    swietnie podsumowalas co dzieje sie z natomiast z ludzmi- ten wirtualny swiat ( i tak twoje 24/7 jest dla mnie szalenstwem ,ale ty to nie ja ! i ja to nie ty! i tak ma byc!)jest jak jamochlon i dla niektorych w pewnym momencie stanie sie tylko towarzysko-nierealna wyspa o nazwie GG ; dobrze ,ze z nami tak nie jest- choc teraz jest dosc elektronicznie to i tak wierze,ze to nie jest powodem dla ktorego korespondujemy ze soba i dlaczego zadzialala chemia pisania, po prostu spotkalysmy sie wtedy fizycznie i dlatego chemia pozostala -no byly tez telefony- nie znosze skypa, z gg ,nigdy nie korzystalam etc etc etc..a zdjecia twe rewelacyjne, trzymaj tak dalej,zee

    OdpowiedzUsuń
  6. no i Mag- Boze-moze to z mojej strony zabrzmi dziwacznie, ale taka jestem - nie badz taka explicit w tym co wkladasz do plecaka i tym "kipiszu" dookola ( nie mowie o czym piszesz-mowie o tym co fotografujesz- mysle,ze wiesz co mam na mysli, a jak nie to kiedys ci powiem,) caluje.

    OdpowiedzUsuń