11 lipca, Niedziela
Czymże jest szczęście? Od tysięcy lat filozofowie, duchowni, przywódcy narodów łamią sobie głowy nad odpowiedziami na pytanie czym jest szczęście? A i tak każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam, by być szczęśliwym po swojemu. Mieć swoje miejsce na ziemi, zasadzić drzewo, Freestyle…możliwości jest wiele. Więc może – skoro to jednak filozofia – jest to kwestia umiejętnie postawionego pytania. Moja praca dowodzi, że pytania są bardzo ważne. Zasadnicze.
Dziś obudziłam się z myślą, że wyruszając w Drogę, nie byłam przekonana co do tego, czy chce z niej wrócić. Znaczy do Przemyśla. I to chyba z łatwością wyczuwali moi przyjaciele. Kilkakrotnie słyszałam „Ty już nie wrócisz” i inne takie. Nie wiem gdzie chce osiąść. Czy chce osiąść gdzieś na stałe. I obudziłam się z pytaniem czy to dobrze, czy źle. Ale to chyba niewłaściwie sformułowane pytanie. Czy chcę wrócić? Ale przecież już dawno Andrzej powiedział: „Madzia w Przemyślu przepakowuje plecak i wraca w góry”. A zatem co jest Drogą a co powrotem? Narazie nie wiem. Ale jestem pewna, że zaczynam odpowiednio formułować pytania, więc odpowiedź przyjdzie z czasem. Potrzeba tylko spokoju, inspiracji, spotkań. Wystarczy zanurzyć się w czasie linearnym. Jakże to trudne dla westmana nie śpieszyć się donikąd. Dać się złapać w niespiesznie płynący czas, niczym mucha w pajęczynę. Mieć czas a nie zegarek. Otworzyć szeroko oczy, uaktywnić wszystkie zmysły i przeżywać, chłonąć. Jak mawiamy w języku hamburgerów: ładować akumulatory. (No właśnie, akurat zdechł nam akumulator bo przesadziliśmy z prądnicą i sprowadziliśmy policję, by nas poratowała. Miejscowi są bardzo przyjaźni i pomocni, a policja w Azji to coś zupełnie innego, niż u nas. Tu policjant jest pierwszą osobą, do której zwracasz się, gdy masz problem. Policja wie o wszystkim, wszystkiemu potrafi zaradzić. Kiedyś w Gruzji bywali naszą informacją turystyczną, przechowalnia bagażu, hotelem i klubem nocnym, organizowali nam transporty w górach, przewodników i ochroniarzy. Nie twierdzę, że się porozumiewaliśmy w jakimś konkretnym języku – choć czasem po rosyjsku – ale się rozumieliśmy. Więc tym razem też nam pomogą.)
Oczywiście stanęli na wysokości zadania. Nie chcieli przyjąć nic w zamian, nawet na lemoniadę nie dali się zaprosić. Popływaliśmy rzece, zjedliśmy śniadanie (ja zażyczyłam sobie dzisiaj budyń czekoladowy) i ruszyliśmy w drogę.
Jechaliśmy wśród rozpalonych anatolijskich wzgórz. Delikatne ich łuki przywodziły na myśl kształty kobiece, gdy – jak pisał Tetmajer – w miłosnym zamiera uścisku. Przybierały barwę spalonej pustyni, niczym kobiety gorącej jeszcze miłosnymi uniesieniami, czasem pawiookich śladów po resztkach makijażu. Zastanawiające skojarzenia – stwierdzili chłopcy. Cóż, sensualność doznań wpływa zapewne także na obrazowanie. Bo w tym klimacie staję się jak ameba – ona pochłania wodę i z niej w większości się składa; ja chłonę doznania. Wszystkimi zmysłami. Ciepły wiatr na policzku, słoneczne promienie bezwstydnie pieszczące me ciało, feria zapachów, których pochodnia opisać nie umiem i odgłosy egzotycznej – dla nas – przyrody. To sprawia, że świat łato przychodzi odbierać zmysłami a skojarzenia stają się bardziej cielesne. Namiętność zdaje się budzić z odrętwienia przepracowania, niczym nasze niedźwiedzie z zimowego snu, jeszcze bardziej wygłodniała i buzuje pod cienką skórą, gotuje się, wrze.. A świat postrzegany zmysłami wydaje się być jeszcze pełniejszy, bardziej kolorowy i różnorodny. Pełniejszy. I dobrze.
Powrót jest częścią Drogi. Jeśli nie ma do czego (kogo) wracać Droga staje się zwykłym przemieszczaniem w czasie i przestrzeni.
OdpowiedzUsuńNie znam Cię dobrze, ale wiem, że wrócisz... choćby po to, żeby faktycznie przepakować plecak :)
Trzymaj się.