skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

poniedziałek, 19 lipca 2010


18 lipca, niedziela
Mccheta to śliczna miejscowość jakieś 25 km od Tbilisi. Poranek, jak to poranek niedzielny, był bardzo leniwy. Śniadanie na trawie, smętne zbieranie się do zwiedzenia katedr – trzech wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Zobaczyliśmy i obfotografowaliśmy do granic możliwości katedrę Sweti Cchoweli, Dżwari i Samtawro. Szczególnie warto odwiedzić Monastyr Dżwari, usytuowany na wzgórzu, z którego widać piękną panoramę Mcchety i okolic. Tam byliśmy świadkami ślubu, a w Sweti Cchoweli – spowiedzi i chrztu.

Po południu jedziemy do stolicy tego małego państewka - Tbilisi. Król Wachtang Gorgasal przeniósł stolicę Gruzji z Mcchety do Tbilisi, które od tamtego czasu stało się jednym z symboli Gruzji, miastem obecnym w świadomości wszystkich Gruzinów, ważnym zarówno dla mieszkańca Kartlii, Imeretii czy Gurii.
Gruzja to kraj na granicy kultur, kraj gdzie od wieków mieszały się wpływy Azji i Europy, gdzie od wieków zamieszkują przedstawiciele wielu różnych etnosów. Stolica kraju – Tbilisi – nazywana jest miastem wielu kultur – tu obok Gruzinów żyją Ormianie, Rosjanie, Żydzi, Azerowie, Grecy, Ukraińcy, Niemcy, Asyryjczycy, ludy dagestańskie, są też i Polacy. W Tbilisi mieszka około 103 narodowości.

Tbilisi, jak cała Gruzja, jest pełne kontrastów; z jednej strony wyremontowane centrum miasta i główne ulice, piękne zabytki i zachodnie samochody, a z drugiej domy w ruinie, dziury w ulicach i chodnikach. Jednak z Gruzinów aż bije optymizm. Podobnie jest z noclegami: obok drogich, ekskluzywnych hoteli znaleźć można nocleg za 3 USD (oczywiście standard odpowiada cenie). Więcej zapłaciliśmy za kolację :D

Hotel posiada oczywiście Internet bezprzewodowy, więc cały wieczor i noc spędziliśmy przed laptopami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz