18 lipca, niedziela
Mccheta to śliczna miejscowość jakieś 25 km od Tbilisi. Poranek, jak to poranek niedzielny, był bardzo leniwy. Śniadanie na trawie, smętne zbieranie się do zwiedzenia katedr – trzech wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Zobaczyliśmy i obfotografowaliśmy do granic możliwości katedrę Sweti Cchoweli, Dżwari i Samtawro. Szczególnie warto odwiedzić Monastyr Dżwari, usytuowany na wzgórzu, z którego widać piękną panoramę Mcchety i okolic. Tam byliśmy świadkami ślubu, a w Sweti Cchoweli – spowiedzi i chrztu.
Po południu jedziemy do stolicy tego małego państewka - Tbilisi. Król Wachtang Gorgasal przeniósł stolicę Gruzji z Mcchety do Tbilisi, które od tamtego czasu stało się jednym z symboli Gruzji, miastem obecnym w świadomości wszystkich Gruzinów, ważnym zarówno dla mieszkańca Kartlii, Imeretii czy Gurii.
Gruzja to kraj na granicy kultur, kraj gdzie od wieków mieszały się wpływy Azji i Europy, gdzie od wieków zamieszkują przedstawiciele wielu różnych etnosów. Stolica kraju – Tbilisi – nazywana jest miastem wielu kultur – tu obok Gruzinów żyją Ormianie, Rosjanie, Żydzi, Azerowie, Grecy, Ukraińcy, Niemcy, Asyryjczycy, ludy dagestańskie, są też i Polacy. W Tbilisi mieszka około 103 narodowości.
Tbilisi, jak cała Gruzja, jest pełne kontrastów; z jednej strony wyremontowane centrum miasta i główne ulice, piękne zabytki i zachodnie samochody, a z drugiej domy w ruinie, dziury w ulicach i chodnikach. Jednak z Gruzinów aż bije optymizm. Podobnie jest z noclegami: obok drogich, ekskluzywnych hoteli znaleźć można nocleg za 3 USD (oczywiście standard odpowiada cenie). Więcej zapłaciliśmy za kolację :D
Hotel posiada oczywiście Internet bezprzewodowy, więc cały wieczor i noc spędziliśmy przed laptopami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz