11 sierpnia, środa
Globtroterzy to wiedzą – w Trabzonie wizy do Iranu dostaje się z dnia na dzień. Jedziemy zatem do Trabzonu. Ruszamy w środę, by mieć czwartek i piątek na wizy. Jeszcze ostatnia kawa z Wadzią – właścicielem hostelu, który dla nas jest jak przyjaciel. Oczywiście pożegnanie z naszymi „Zielonymi schodami” jest bolesne. Wzruszam się bardziej, niż wyjeżdżając w Przemyśla. Czy tak się przywiązałam do tych ludzi i tego miejsca, czy ta podróż tak mnie zmieniła…
Wszystko zdaje się nas zastrzymywać Tbilisi. Jeszcze ta nieszczęsna ambasada Izraela! Kto wiedział, że taki kolorowy budynek to ambasada. Żadnych tabliczek, zakazów fotografowania… no i zatrzymano Tomka, bo fotografował to, czego nie powinien. Na szczęście udało się jakoś załagodzić sprawę i w końcu wyjeżdżamy autobusem na granice miasta. Gruzini nie mogą zrozumieć dlaczego nie jedziemy busem do Batumi (7 godzin, 20 lari ok. 38 zl), zatrzymują dla nas odpowiedni autobus, chcą się nam dorzucić do biletu albo wynegocjować dla nas cenę. W końcu jednak zostajemy sami i niemal od razu zatrzymuje się auto. Jedziemy razem ponad 100 km, słuchając opowieści o wojnie i o tym jak się teraz żyje w Gruzji. Potem przesiadka do Baso – wesołego biznesmena, właściciela kilku TIRów, z którym jedziemy do Ureki nad morze, a który nie morze przeboleć, iż nie mamy czasu by u niego zostać na dłużej. Właśnie otworzył kawiarnię na plaży za Ureki i bardzo chciał nam ja pokazać. Obiecujemy, że wrócimy wiosną i wówczas spędzimy kilka dni na jego daczy nad jeziorem. W Ureki łapiemy do granicy.… KRAZa!!! Taka ciężąrówką jeszcze nie jechałam. Trochę monotonnie i powoli, ale wysiadamy na samym przejściu granicznym. Robi się późno, wiec jemy obiadokolację, wymieniamy resztę kasy na turecka i na piechotę do Turcji! Jak zawsze, trwa to zbyt długo. Zapada powoli zmrok, zatem decydujemy się spędzić noc nad morzem. Piękna plaża, ciepłe morze i troskliwi, gościnnie tureccy kierowcy. Ruszymy o świcie i zdążymy do ambasady – z takim planem zasypiamy tego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz