skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

sobota, 1 stycznia 2011


22 grudnia, środa
Bangkok (tajski: Krung Thep กรุงเทพฯ ?/i lub Krung Thep Mahanakhon กรุงเทพมหานคร ?/i) – stolica i największe miasto Tajlandii, położone w południowej części kraju nad rzeką Menam (ok. 40 km od jej ujścia do Zatoki Tajlandzkiej). Zajmuje obszar 1531 km². Jest 22 miastem co do liczby ludności na świecie.
Bangkok jest jednym z najszybciej rosnących i najbardziej dynamicznie rozwijających się pod względem ekonomicznym miast w południowo-wschodniej Azji. Od zakończenia II wojny światowej liczba jego mieszkańców wzrosła dziesięciokrotnie. Obecnie zespół miejski zamieszkuje ok. 10 mln mieszkańców.
Według Światowej Organizacji Meteorologicznej Bangkok jest najgorętszym miastem świata. Jest on również jednym z najbardziej popularnych miast odwiedzanym przez turystów. W 2007 Bangkok gościł letnią uniwersjadę.

Nie miałam jednak sił, by cieszyć się tym miastem. Postanowiliśmy zmienić hotel na cos tańszego i przenieść się do dzielnicy turystycznej. Ciekawe, że w Bangkoku przejazd taksówką (oczywiście pod warunkiem włączonego taksometra, co ponoć nie jest oczywiste, gdy wożą turystów, ale my nie mieliśmy kłopotów tego typu) jest o połowę tańszy niż tuktukiem. Co więcej, kierowcy tuktuków, nie chcą wozić z punktu do punktu, ale organizować całodzienne wycieczki dla turystów. Jest jeszcze wersja z odwiedzaniem sklepów, ale o tym później.
Ja zostałam pilnować plecaków a Łukasz obszedł cała dzielnicę i znalazł pokoik na 5 dni. Ledwie wdrapaliśmy się na czwarte piętro. Temperatura i wilgotność powietrza nas wykończyły. Po Indiach, które teraz wydały nam się chłodne, musimy się zregenerować do walki z klimatem :D jakkolwiek to brzmi dla spragnionych słońca – taki upał może dobić. Dlatego wiatrak w pokoju pracuje non stop a ja mam siłę jedynie na czytanie przewodnika. Znalazłam nawet coś interesującego. Pełna nazwa Bangkoku w języku tajskim brzmi: กรุงเทพมหานคร อมรรัตนโกสินทร์ มหินทรายุธยามหาดิลก ภพนพรัตน์ ราชธานีบุรีรมย์ อุดมราชนิเวศน์ มหาสถาน อมรพิมาน อวตารสถิต สักกะทัตติยะ วิษณุกรรมประสิทธิ์, czyli Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit, co w prostym tłumaczeniu oznacza:
Miasto aniołów, wielkie miasto, wieczny klejnot, niezdobywalne miasto boga Indry, wspaniała stolica świata wspomaganego przez dziewięć pięknych skarbów, miasto szczęśliwe, obfitujące w ogromny Pałac Królewski, który przypomina niebiańskie miejsce gdzie rządzi zreinkarnowany bóg, to miasto dane przez Indrę, zbudowane przez Wisznu.
Dopiero po zmroku wychodzę na ulicę. Zycie toczy się tu przez okrągła dobę. Do pierwszej nad ranem w barze naszego hotelu odbywają się koncerty na żywo, do czwartej słychać głośna muzykę z okolicznych klubów. Turyści ze wszystkich stron świata, od rodzin z dziećmi po… bardzo zniszczonych ludzi. Kręcą się naganiacze oferujący usługi wszelkiej maści, obnośni i uliczni sprzedawcy dosłownie wszystkiego. Tak, zdecydowanie tutaj moja sukienka pasuje 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz