skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

piątek, 7 stycznia 2011




26 grudnia, Drugi Dzień Świąt Bożego Narodzenia, niedziela
Drugi Dzień Świąt Bożego Narodzenia to tradycyjnie czas odwiedzania rodziny. My postanowiliśmy tego dnia zwiedzać świątynie. Buddyjskie, ale zawsze to świątynie, a szczegółów się w tym roku nie czepiamy.
Część dnia spędzamyv na Kao San. Ulica Kao San to kawałek Bangkoku, w którym Tajowie czują się jak turyści. Wiele lat temu, kiedy Tajlandia i Azja Południowo-Wschodnia nie były miejscami odwiedzanymi przez rzesze turystów z całego świata, to właśnie tutaj otwarto pierwsze hoteliki (pensjonaty lub guesthouse) dla odważnych młodych ludzi, którzy zapragnęli na własną rękę zobaczyć ten kawałek świata i przeżyć przygodę swojego życia. Wiele się od tego czasu zmieniło, ale Kao San nadal jest jednym z najpopularniejszych miejsc w Bangkoku. Obecnie nie jest to już nawet tylko jedna ulica, ale wręcz mini-dzielnica wypełniona tanimi guesthousami, restauracjami z zachodnim jedzeniem i straganami, na których można kupić wszystko czego może zapragnąć podróżujący niezależnie młody człowiek. Jest tu też wiele barów, kilka dyskotek, a także setki miniaturowych agencji podróży, gdzie można kupić tanie bilety do najpopularniejszych miejsc Tajlandii: Cziang Maj, Ko Pangan, Puket... Wyruszają też stąd autobusy do innych krajów regionu, takich jak Kambodża czy Laos. Kao San to fascynująca symbioza między młodymi ludźmi wszystkich chyba narodowości na świecie i Tajów, którzy robią co mogą, żeby skorzystać z okazji i zarobić. Obnosni sprzedawcy pamiątek, drobni rzemieślnicy, sklepikarze i kramikarze, naganiacze – dziś przeszli samych siebie. Dziewczęta skapo odziane w stroje będące namiastką mikołajowych, migoczące czapeczki i inne gadżety pod tytułem Merry Christmas… istne szaleństwo!
Gdy wreszcie wyrwaliśmy się do najbliższej świątyni, okazało się, że natknęliśmy się na ekipę telewizyjną. Zrezygnowani wyszliśmy na zewnątrz i wówczas spotkaliśmy przesympatycznego człowieka, podającego się za pracownika policji turystycznej, który opowiedział nam, iż właśnie wczoraj tę światynię odwiedził król (zrozumieliśmy nareszcie skąd w okolicy tyle ołtarzy królewskich w ostatnich dniach) w związku z czym dziś są darmowe wejścia do kilku światyń a tuktuki z flagą Tajlandii i buddyjską (powiedział, że królewską) wożą turystów za 2 zl. Naszkicował nam swoją propozycję trasy zwiedzania, zapewnił kilka razy, że jesteśmy szczęściarzami, bo to tylko dzisiaj i oczywiście natychmiast znalazł się taki tuktuk - zaczęliśmy naszą wycieczkę. Najpierw pojechaliśmy do świątyni, w której znajdował się Czarny Budda. Tam kolejny przesympatyczny pan opowiedział nam dlaczego Budda jest czarny (taki jest oryginalnie, a ludzie jako wota składają „blaszki” złota, którymi stopniowo jest oklejany), jak składać pokłony i dlaczego. Pogawędził z nami, zapytał skadjesteśmy, dokąd pojedziemy i podejrzanie długo opowiadał o rządowym sklepie szyjącym garnitury, który powinien (zreszta to tez mieliśmy już zapisane na mapie) koniecznie znaleźć się na naszej trasie. Sklep potraktowaliśmy z przymrużeniem oka (po Indiach wizyty w sklepach sponsorów nie robią na nas zupełnie żadnego wrażenia), zajechaliśmy do informacji turystycznej (nareszcie miła i kompetentna obsługa, kilka naprawde przydatnych informacji a nie tylko próba sprzedaży biletów) i pojechaliśmy do Złotego Buddy. Olbrzymia postać ze złota wielkości świątyni oraz spokój panujący dookoła zrobiły na nas wielkie wrażenie. Slońce chyliło się już ku zachodowi, więc pognaliśmy do
Wat Saket. Wat Saket Ratcha Wora Maha Wihan ( tajski : วัด สระ เกศ ราชวรมหาวิหาร, zwykle krótko Wat Saket) jest buddyjską świątynią ( Wat ) w Pom Sattru Prap Phai dzielnicy Bangkoku.
Świątynia pochodzi z epoki Ayutthaya, kiedy to został powołany Wat Sakae. Król Rama I odnowił świątynię i zmienił jej nazwę na Wat Saket.
Phu Khao Thong (Zlota Góra, ภูเขาทอง) jest na stromym wzgórzu wewnątrz związku Saket Wat. Jest to najwyższy punkt Bangkoku, sztuczne wzgórze budowane przez trzch królów.
W okresie panowania króla Ramy III (1787 - 1851), wydano na budowę Chedi ogromne pieniądze. Jednak duże Chedi upadł podczas procesu budowlanego, ponieważ miękka gleba się osunęla. Powstały wzgórek błota i cegły został na około pół wieku i zarastał. Od tej pory wyglądało to jak naturaln mała góra, wiec otrzymał nazwę "Phu Khao" (ภูเขา).
Wreszcie za panowania króla Ramy IV , na wzgórzu został zbudowany mały Chedi. Ten mniejszy został ukończony za panowania króla Ramy V (1853 - 1910), kiedy to relikwie Buddy z Indii umieszczono w Chedi. W 1940 zostały zbudowane otaczające betonowe ściany, aby zapobiec osuwaniu się wzgórza na skutek erozji.
Każdego roku w listopadzie w Wat Saket odbywa się festiwal, z piękną procesją przy świecach.
Phu Khao Thong stała się popularną atrakcją turystyczną w Bangkoku, ale reszta obszaru Wat Saket jest znacznie mniej odwiedzana. Bardzo chciałam zobaczyć zachód słońca właśnie z tego miejsca i chociaz tabliczka informowała, że już nieczynne – weszliśmy do środka. Było warto. Z góry roztacza się piekny widok na Bangkok. Nowoczesne biurowce oplatają stare zabytkowe budynki tonace w zieleni. Po prostu pieknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz