skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

niedziela, 27 marca 2011

14 marca, poniedziałek

Hoi An jest małym miastem, ale za to bardzo urokliwym. Przy wąskich uliczkach stoją zabytkowe kamienice, lekko nadgryzione przez ząb czasu, ale przez to ciekawsze. W prawie każde kamienicy mieści się sklepik z pamiątkami, kafejka, restauracja lub galeria sztuki.

Mimo tłumów turystów, w najstarszej części miasteczka jest w miarę spokojnie, zwłaszcza w porze obiadu. A szczególnie wczesnym rankiem – te właśnie porę wybieram na spacer, by zrobić zdjęcia na lokalnym markecie (typowo portowym z rybami i przeróżnistymi owocami morza) oraz zjeść śniadanko i wypić kawę na nabrzeżu w lokalnej knajpce – fotka obok. Wieczorem warto przejść się wzdłuż rzeki. Kamienice stojące na nabrzeżu, rozświetlone kolorowymi lampionami wyglądają przepięknie. Zresztą uroda i wyjątkowy klimat starego miasta Hoi An zostały uhonorowane wpisem na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Żałuję, że nie mogłam być tu dłużej. Samo miasteczko jest urocze i bardzo senne jak na standardy Indochińskie. Cisza i setki różnych warsztatów gdzie bez skrępowania można podglądać pracę rzemieślników. Chcę tu jeszcze wrócić i mam nadzieję, że dalej będzie to cicha oaza - akurat na wypoczynek. Że nie zadepczą go turyści.
Jednocześnie Hoi An to miasto z oszałamiającym targiem. Jest tam wszystko: owoce, warzywa, ryby i niewiadomo co jeszcze. Tylko robić zdjęcia. Szczególnie interesujące miejsca do robienia zdjęć nad wodą.


Po spacerze idziemy przymierzać garnitury. Tu wszystko w porządku. To profesjonaliści w każdym calu. Polecam więc sklep Chic. Dziewczyna zaawansowanej ciąży rozmawia z nami jak z przyjaciółmi i ciekawie wypytuje o nasz kraj. Wszystkie najmniejsze niedoróbki poprawia zgodnie z naszymi życzeniami. Po godzinie przychodzimy na ostatnia przymiarkę i wszystko jest jak oczekiwaliśmy. A nawet lepiej!


Niestety moje kozaki to porażka. Z dostawa spóźniają się prawie godzinę (musimy już iść na autobus!), w końcu przywożą, ale buty wyglądają strasznie kiepsko i tandetnie, źle leżą, psuje się zamek, gdy nie mogą ich dopiąć a najgorsze, że maja dziurę! Żądam zwrotu pieniędzy, ale z góry wiem, że niczego nie osiągnę. Straszę więc trochę, że narobię kłopotów i odchodzę nic nie wskórawszy. Dobrze, że zadatek był stosunkowo niewielki. Chcieli więcej, ale nie miałam przy sobie pieniędzy.

Mimo wszystko zapamiętam Hoi An jako magiczne miejsce. Jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Wietnamie i na świecie. Czas się tutaj zatrzymał 100 lat temu. Kamieniczki chińskich i japońskich kupców oddają klimat tamtych czasów. Podobno warto popłynąć łodzią do pobliskiej wioski i wziąć udział z tubylcami w pożegnaniu starego roku. Podobno też Hoi An jest najczęściej odwiedzanym miejscem w całych Indochinach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz