skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

piątek, 17 czerwca 2011

25 maja, środa
Przed świtem jesteśmy w Medan. Nareszcie! Nie wiem czy w te stronę zakrętów jest więcej, czy ja się czymś zatrułam, ale po podróży ledwie żyję. Z radością odbieramy smsa od Yumas, żebyśmy przyjechali jak najszybciej i położyli się na trochę spać przed lotem. Nawet szarpnęliśmy się na becaka, zamiast szukać busa. Okazało się jednak, że kierowca nie ma wydać, więc po chwili zastanowienia zapłaciłam mu dolarem amerykańskim. Jednym dolarem. Był zadowolony.
Yumas jedzie zawieść Chipę do szkoły a my korzystamy z okazji, by się zdrzemnąć. Oj, bardzo nam tego było trzeba! Potem mamy akurat tyle czasu, żeby zjeść razem pyszne śniadanie (bardziej przypomina to obiad, bo Yumas martwi się, z czeka nas daleka droga i musimy być najedzeni), porozmawiać o indonezyjskiej kuchni, zapakować się i pożegnać. To ostatnie trwa trochę, bo wymieniamy się upominkami a każdy trzeba pooglądać i się nim nacieszyć.


Sala odlotów medańskiego lotniska okazuje się całkiem przyzwoita; mają eleganckie toalety (wprawdzie z olbrzymimi karaluchami, ale zdążyłam już przywyknąć), kilka siedzeń a nawet wi-fi. Czas do odprawy wykorzystujemy surfując po necie i nadrabiając towarzyskie zaległości.
Lot do Hong Kongu jest straszliwie długi, odwykłam już od takich przelotów. Kilka razy wpadamy w turbulencje, ale widoki są przepiękne. Za naszymi plecami siedzi matka z dzieckiem, które nieustannie kopie w nasze siedzenia. Pytam więc stewardesy czy możemy się przesiąść, bo w rzędzie przed nami nikt nie siedzi. OK. To akurat rząd przy wyjściu ewakuacyjnym na skrzydło, więc jest więcej miejsca. Po kilkunastu minutach przychodzi jednak inna stewardesa i prosi, żebyśmy wrócili na swoje miejsca, bo pan siedzący równolegle z nami skarży się, że zapłacił więcej za dodatkową przestrzeń. A więc tutaj też są zawistni i złośliwi… Tłumaczę jednak o co chodzi i stewardesa uśmiecha się słodko.
Oczywiście, zostańmy sobie tutaj.
W Hong Kongu lądujemy strasznie zmęczeni i głodni. Lotnisko jest znakomicie urządzone i zorganizowane, ale ceny niestety nie pozwalają się nam cieszyć lokalnym jedzeniem. Kupujemy natomiast miejscową kartę sim i kontaktujemy się z nasza hostką Karen. Potem kupujemy kartę OCTOPUS na komunikacje publiczną i ruszamy w drogę do Karen i Gabriela. Dotarcie do jej domu zajmuje nam kilka godzin, bo potrzebujemy czasu by oswoić się z tutejszymi regułami. Kolejne godziny spędzamy na sympatycznych rozmowach i planowaniu kolejnych dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz