skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

czwartek, 12 sierpnia 2010



6 sierpnia, piątek
Nadszedł dzień naszego umówionego spotkania z Nadżafem. Postanowiliśmy zatem czas do obiadu przeznaczyć na zwiedzanie Baku. Mieliśmy nadzieję, że już nieco przywykliśmy do tego skwaru, ale następne godziny pokazały jak płonne były to nadzieje. Poruszanie się po tym rozpalonym mieście to żadna przyjemność. Na domiar złego w lecie większość mieszkańców wyjeżdża i zaczynają się remonty. Wygląda to tak, jakby budowano wszystko od początku.

O polskich architektach w Baku:
Polscy budowniczowie Baku, architekci polskiego pochodzenia, którzy na przełomie XIX i XX wieku kształtowali reprezentacyjne oblicze Baku, stolicy Azerbejdżanu. Za najważniejszych spośród nich uznaje się tzw. wielką trójkę, tj. Józefa Płoszkę, Kazimierza Skórewicza i Józefa Gosławskiego, i mówi o wybudowanym przez nich „polskim Baku”. Pojawienie się polskich architektów w Baku i ich późniejsza działalność w tym mieście to przede wszystkim echa tzw. gorączki naftowej, która wybuchła w stolicy Azerbejdżanu w 1872 roku po zniesieniu systemu dzierżawnego w przemyśle naftowym (carska reforma dała prywatnym właścicielom możliwość wykupu na własność – dotychczas jedynie dzierżawionych – roponośnych działek, a tym samym zwolniła ich z obowiązku płacenia gigantycznych podatków na rzecz dzierżawcy). Rewolucyjna reforma cara dała początek nowej erze w historii Baku – stała się impulsem do rozwoju przemysłu wydobywczego na szeroką skalę nie tylko w Azerbejdżanie, ale i w całej Rosji.
(…)
W II połowie XIX w. estetyka budynków stała się równie ważna, co ich funkcja użytkowa. Najbardziej czytelnym wyrazem nowych trendów był eklektyzm, który znane z przeszłości style łączył z reminiscencjami narodowymi i historycznymi. Wyznacznikiem architektonicznego piękna stała się dekoracyjność projektowanych budynków, sięganie do zachodnich stylów i umiejętne łączenie ich z tradycyjną orientalną ornamentyką. Najnowsze światowe tendencje przenikały do miasta lotem błyskawicy – w mieście wyrastały budynki będące mistrzowskimi odbiciami secesji czy palladianizmu. Baku stawało się miastem europejskim, nie wyrzekając się przy tym swej przynależności do świata Orientu, przez co architektura miasta zyskała własny, niepowtarzalny charakter. Ogromny wkład w ów proces wnieśli właśnie polscy architekci, szalenie utalentowani, pełni fantazji i rozmachu, doskonale orientujący się w najnowszych trendach i rozwiązaniach praktycznych, a przy tym pełni szacunku dla historii i tradycji miasta, w którym przyszło im pracować.


Państwo ma pieniądze z nafty i wie jak je wydać. Sprawia to jednak, że większość obiektów jest niedostępna, albo pozbawiona uroku. Miasto zatem nie zrobiło na nas większego wrażenia. Natomiast przepych i bogactwo są wręcz oszałamiające. Centrum handlowe na bulwarze nadmorskim, poza kosmicznymi cenami, ma nieocenioną klimatyzację, tłumy ochroniarzy i obsługi wszelkiej maści, zewnętrzne przeźroczyste windy, toalety, gdzie wszystko (nawet mydło) jest na fotokomórkę. Rujnuje to stereotypowe wyobrażenie o „dzikiej Azji” z jakim zegnali mnie niektórzy moi znajomi. Luksus, wielkie pieniądze i elegancja…
Mieliśmy się o tym przekonać jeszcze raz tego dnia wieczorem.

W necie przeczytałam o religii:
Zdecydowana większość mieszkańców Azerbejdżanu wyznaje islam, przy czym ok. 2/3 islam szyicki, zaś 1/3 sunnicki. Szyici mieszkają głównie na południu i wschodzie kraju, zaś sunnici na zachodzie i północy. Większość Azerów ma jednakże chłodny stosunek do religii: nie przestrzegają zasad szariatu (włącznie z zakazem spożywania wieprzowiny i picia alkoholu), nie odwiedzają meczetów, a nawet nie są w stanie określić czy są szyitami czy sunnitami (nie znają różnic między tymi dwoma zaciekle zwalczającymi się nurtami islamu). Nie jest to wyłącznie objaw dziedzictwa radzieckiego, proces sekularyzacji azerbejdżańskich elit rozpoczął się już bowiem już po podboju rosyjskim i był m.in. spowodowany dążeniem Azerów do jedności narodowej i pokoju wewnątrz społeczeństwa, wciągniętego przez wieki w wir nieustannych wojen szyicko-sunnickich. Najbardziej religijne są wioski na Półwyspie Apszerońskim (mieszkańcy Nardaranu domagali się nawet swego czasu wprowadzenia szariatu) oraz rejony przy granicy z Iranem; dość silne są tam wpływy irańskiego szyizmu, działają też irańscy misjonarze.
Gospodarce:
Azerbejdżan jest najbogatszym i najszybciej rozwijającym się państwem Kaukazu. Według danych Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w 2005 i 2006 r. PKB wzrósł tam o ok. 34%, co oznacza, iż azerbejdżańska gospodarka była najszybciej rozwijającą się gospodarką świata. Z kolei wzrost inwestycji w 2006 r. wyniósł 31,7% PKB.
Tak dynamiczny wzrost gospodarczy Azerbejdżan zawdzięcza wydobyciu surowców naturalnych, przede wszystkim ropy naftowej. „Czarne złoto” zaczęto wydobywać w Baku w drugiej połowie XIX w., zaś jednymi z pierwszych inwestorów byli bracia Noblowie. Pierwszy naftowy boom, który doprowadził do przekształcenia się Baku z prowincjonalnego miasteczka w jedną z najważniejszych metropolii Imperium Rosyjskiego zakończył się wraz z wybuchem rewolucji bolszewickiej. Po opanowaniu Zakaukazie przez Sowietów na 70 lat zawładnęli oni azerbejdżańską ropą nie dopuszczając tam zagranicznych inwestorów. Pod koniec czasów radzieckich infrastruktura wydobywcza nad Morzem Kaspijskim zaczęła się starzeć i wymagać poważnych nakładów finansowych.
Odzyskanie przez Azerbejdżan niepodległości w 1991 r. ponownie wzbudziło ogromne zainteresowanie zagranicznych inwestorów, złoża surowców energetycznych są tam bowiem wciąż bogate (potwierdzone złoża ropy naftowej w Azerbejdżanie wynoszą 7 mld baryłek, natomiast gazu ziemnego — 850 mld m3). W rezultacie zabiegów firm zachodnich w 1994 r. w Baku podpisano tzw. kontrakt stulecia między Azerbaijani International Oil Company (AIOC; konsorcjum kilkunastu koncernów zachodnich), rosyjskim przedsiębiorstwem Łukoil oraz władzami Azerbejdżanu. Przewidywał on wydobycie 511 mln ton ropy oraz 55 mld m3 gazu w ciągu 30 lat. Problemem był jednak transport ropy na Zachód, istniał wówczas bowiem jedyny rurociąg — biegnący z Baku do portu Noworosyjsk nad Morzem Czarnym. Poważną przeszkodą było również stanowisko Rosji, która nie chciała dopuścić do budowy rurociągów omijających jej terytorium. Ponad 10-letnie zabiegi koncernów oraz zachodnich rządów (głównie amerykańskiego) zaowocowały jednak najpierw budową ropociągu Baku-Supsa (o niewielkiej przepustowości), następnie zaś (w 2005 r.) Baku-Tbilisi-Ceyhan (z Azerbejdżanu na śródziemnomorskie wybrzeże Turcji). Ropa popłynęła BTC w 2006 r.; ma on obecnie przepustowość 50 mln ton ropy rocznie (nie jest póki co w pełni wykorzystywana), z możliwością zwiększenia do 70 mln.
W lipcu 2007 r. ruszył ponadto przesył gazu ziemnego gazociągiem Baku-Tbilisi-Erzurum (BTE) z Azerbejdżanu do Turcji przez terytorium Gruzji (do Gruzji gaz przesyłać zaczęto już w styczniu). Transportowany jest nim gaz wydobywany z położonego na kaspijskim szelfie złoża Szah-Deniz przez konsorcjum, w którego skład wchodzą m.in. British Petroleum, Statoil i azerbejdżański koncern państwowy SOCAR. Docelową przepustowość (6,6 mld m3 rocznie) BTE ma osiągnąć w 2009 r. Uruchomienie gazociągu oznaczało przełamanie monopolu rosyjskiego Gazpromu na tranzyt gazu wydobywanego w regionie kaspijskim na rynki europejskie.
Po uruchomieniu BTC wydobycie ropy naftowej w Azerbejdżanie gwałtownie wzrosło — z 454 tys. baryłek dziennie w 2005 r. do 653 tys. w roku następnym. Oznaczało to również wzrost wpływów do budżetu i przyrost PKB. Azerbejdżan jako jedyne państwo Kaukazu ma poza tym dodatni bilans handlowy (eksport w 2006 r. wyniósł 13 mld USD, natomiast import 5,2 mld).
Tak znaczące sukcesy gospodarcze nie oznaczają jednak, że Azerbejdżan nie boryka się z poważnymi problemami ekonomicznymi. Najtrudniejszym z nich jest niebezpieczeństwo tzw. choroby holenderskiej tzn. zbytniego uzależnienia gospodarki od wydobycia surowców, prowadzącego do niedorozwoju innych gałęzi ekonomiki. Syndromy tej choroby są dostrzegalne już dziś, wydobycie i przetwórstwo ropy naftowej stanowi bowiem aż 43% PKB, a ropa i gaz — 90% azerbejdżańskiego eksportu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz