8 sierpnia, niedziela
Postanowiliśmy wracac do Gruzji trasa północną, przez góry a po drodze zwiedzić Szeki (karawanseraj i pałac chana). Oczywiście wszystko autostopem. Uparliśmy się, że nauczymy Azerów czym jest autostop! Niektórzy jednak już wiedzieli jak to działa. Sami się zatrzymywali, zapraszali na posiłek, kupowali lody, wymieniali się z nami adresami internetowymi, opowiadali o swoim kraju i życiu w nim. Czasami udało się nam nawet podpytać jak to jest naprawdę.
Charakterystycznym elementem życia politycznego Azerbejdżanu jest kult prezydenta, zarówno zmarłego Gajdara, jak i Ilhama. Ulice azerbejdżańskich miast zdobią portrety obu polityków, liczne cytaty z ich wypowiedzi itd. Bilbordy z tymi zdjęciami są dosłownie wszędzie. Jak już pisałam, nie wszyscy są jednak z tego zadowoleni. Generalnie bowiem ludziom żyje się ciężko, ceny są astronomiczne a pensje niskie. My jednak poza wizą (67 dolarów) wydawaliśmy w tym kraju 10 dolarów dziennie. Wieczorem wróciliśmy do Tbilisi, na nasze „klimatyzowane” miejsce – werandę Greek Starsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz