skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

czwartek, 20 stycznia 2011


2 stycznia, niedziela – 7 stycznia, sobota
Jestem chora, leżę w łóżeczku i nie mam siły na żadną aktywność. Dobrze, że ma mi kto przynieść jedzenie, bo bym padła z głodu. Jestem tak słaba, że nawet do toalety nie potrafię dojść o własnych siłach i potrzebuje pomocy. Bywa, że nie mam nawet sił, by mówić, wiec raczej nie mam nic do opisania przez ten tydzień.
Trochę mi głupio, bo kolegę chociaż tyfus dopadł i ciekawie to wygląda na blogu. A mnie zwykły pasożyt… Giardia lamblia jest pasożytem powszechnie występującym w umiarkowanych szerokościach geograficznych, tak samo często w krajach wysoko rozwiniętych jak i rozwijających się. Nawet zakażenie jest tandetnie proste. Najczęstszym sposobem zakażenia jest picie skażonej wody. Zarazić się Lambliami można poprzez spożycie zanieczyszczonych cystami lamblii owoców, jagód, warzyw, wody jak również przez zainfekowane ręce i przedmioty. Cysty tego pasożyta mogą przetrwać w wodzie do 3 miesięcy. Giardia lamblia są odporne na chlor.
Nie będę pisała o objawach bo to nieprzyjemne. Powiem tylko, że to znakomity sposób, żeby szybko schudnąć. Tylko, że nie życzę tego najgorszemu wrogowi. Ten mało spektakularny tydzień utwierdził mnie jednak w przekonaniu, ż jestem wielka szczęściarą. Bo objawy dopadły mnie w cywilizowanym, czystym kraju ze stosunkowo niedrogą służba zdrowia. Mogłam sobie pozwolić na odpoczynek (nie miałam wykupionych żadnych biletów, wycieczek ani krótkoterminowych wiz), miał się mną kto zaopiekować. Teraz jeszcze bardziej zawzięcie myję ręce i pilnuje co jem. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz