skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

niedziela, 17 kwietnia 2011

5 kwietnia, wtorek


Niemal nie spałam tej nocy z powodu komarów. Zastosowaliśmy kremy przeciwko owadom latającym z DETem, elektrycznego „zabójcę” i spiralę zapachową (taki lokalny wymysł, niesamowicie skuteczny, nawet na otwartej przestrzeni). Niestety nic nie pomagało. Najpierw budziłam się z bólu (jakoś wyjątkowo złośliwe te komary się zrobiły), a potem (czyli od pierwszej w nocy) już wcale spać nie mogłam. Plus taki, że w końcu zrezygnowałam ze spania i uzupełniłam nieco pamiętnik (i bloga).

Rano wyruszyliśmy na zwiedzanie świątyń. Chiang Mai to miasto trzystu świątyń, a my pomimo, ze tu mieszkaliśmy nie zwiedzaliśmy ich jakoś specjalnie. Uparłam się, że bez zobaczenia przynajmniej dwóch z tych trzech najważniejszych nie wyjadę. Zjedliśmy więc zupkę tom yam z owocami morza na ostro z ryżem i zaczęliśmy zwiedzanie.


Chiang Mai jest ważnym centrum kulturalnym i religijnym, słynie z przyjemnej atmosfery i pięknej scenerii. Miasto obfituje w świątynie, muzea, bazary, knajpki, restauracje i wiele innych atrakcji. Jedną z największych atrakcji Chiang Mai są liczne świątynie, jest ich ponad 300, a wiele zasługuje na miano najpiękniejszych w kraju, szczególnie Wat Phra Singh, Wat Phrathat Doi Suthep, czy Wat Chedi Luang.
Wat Phra Singh wzniesiony został w 1345 roku przez króla Pha Yoo, dla uczczenia jego ojca – Khama Fu.
Bezcennym skarbem świątyni są manuskrypty zapisane na liściach palmowych oraz teksty i scenki rodzajowe pokrywające jej ściany. Na malowidłach są uwiecznione sceny z życia codziennego XIV-wiecznych Tajów, ich dawne obyczaje i stroje. W świątyni tej przechowywane są także niezwykle cenne wizerunki Oświeconego np. Phra Phutthasihing Buddha z XIV w.


Wat Chiang Man to najstarsza ze wszystkich świątyń miasta, wzniesiona w 1296 r.Na mnie nie zrobiła absolutnie żadnego wrażenia. Stoi w miejscu, gdzie niegdyś mieszkał król Mengrai (założyciel miasta), zanim jeszcze powstało miasto. Lokalnym skarbem przechowywanym w tej świątyni są figurki Buddy, kamienna – Phra Sila Khao i wykonana z kryształu – Phra Setangamani (podobno posiada ona moc wywoływania deszczu). Ten kompleks świątynny słynie ze swej doskonale zachowanej chedi, wzniesionej na czworokątnej podstawie, dźwiganej przez 17 stiukowych słoni.


Świątynia Wat Chedi Luang określana bywa mianem „Filaru Miasta”, ponieważ znajduje się dokładnie w jego centrum, przy Prapokklao Road. Najbardziej charakterystyczną budowlą tego zespołu świątynnego jest masywna, kwadratowa chedi.
Tajowie wierzą, że we wnętrzu świątyni Wat Chedi Luang przebywa duch znany jako Prueksa Thevada, który strzeże miasta od wojen i zamieszek, a także dba o to, by deszcz spadł w porę. W związku z tym duch-strażnik cieszy się wielkim szacunkiem rolników. Podobno przechowywano tu także posąg Szmaragdowego Buddy (dziś znajduje się w Bangkoku)



Nie zdążyliśmy tylko pojechać do Wat Phrathat Doi Suthep przez niektórych uważanej za symbol i jedną z najwspanialszych świątyń Chiang Mai. Ta świątynia położona jest poza centrum, na wzgórzu. Podobno rozciąga się stamtąd wspaniały widok na panoramę stolicy prowincji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz