skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

niedziela, 3 kwietnia 2011

24 marca, czwartek
Ale jestem wyloozowana! Aż zapomniałam napisać o kąpieli w wodospadach. No bo okolica słynie nie tylko z tych wielkich wodospadów, ale także wielu wielu mniejszych. Do jednego z nich – o zachodzie słońca – przedzieraliśmy się ścieżką wśród kawiorów i krzaków. A w innym – w naszej wsi – kąpaliśmy się.
Na półki skalne tworzące wielkie terasy niełatwo dotrzeć. Trzeba zaplanować trasę wśród rozlewiska i miejsc o dużej głębokości lub mocnym nurcie – do wyboru. Ale jak się już na miejscu to można się położyć na płaszczyźnie przez która przepływa woda o głębokości 2-5 cm, albo wejść do jednej z wielu jam, takich jakby wanien kąpielowych, albo stanąć pod wodospadem i skorzystać z naturalnego pasażera, albo wreszcie z miejscowymi dzieciakami pozjeżdżać pod wodospadami jak na ślizgawce. Zresztą każdy może wymyślić coś innego…

Płaskowyż Bolaven to siatka pól ryżowych, gęste lasy i klimatyczne wioski. Tadlo przyciąga turystów atmosferą oraz 10-metrowym wodospadem.

Następne zdjęcia to wschody i zachody słońca, wyznaczające rytm życia tutaj, fotografowane z naszej werandy. 




A dzisiaj jedziemy do Pakse. Samo Pakse nie jest miejscem nadzwyczajnym. Ot takie miasto na brzegu Mekongu – bez rewelacji. W każdym razie bankomat znaleźliśmy, nawet kilka, choć LP podaje ze w mieście jest tylko jeden. Na celowniku północ. Wieczorem jedziemy do Vientiene, lecz nasz autobus okazuje się nie tak luksusowy jak ostatni. Szczerze mówiąc okazuje się tragiczny i do stolicy dojedziemy straszliwie umęczeni. Ale szkoda na to słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz