skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

wtorek, 7 czerwca 2011

18 maja, środa
A dziś jak na złość pogoda jest piękna, słoneczna, z leciuchnym wiaterkiem. Łukasz płynie do parapet po pieniądze (co zajmuje kilka godzin; w sumie z czekaniem na promy, kursujące według zasad, których wytłumaczyć nikt tutaj przejrzyście nie potrafi, schodzi na to pół dnia).
Ja robie pranie wszystkiego, co da się wyprać. Niestety obrania, w których pławiliśmy się w gorących źródłach nadal pachną… nieładnie. Jeszcze mam nadzieję to zmienić, ale niedługo okaże się, że nawet pranie w pralce nie pomoże.

Po południu znajdujemy czas na kawę w restauracji z wi-fi oraz pyszną kolację z rybką. Miała być z grilla, ale deszcz był tak intensywny, że nie udało się rozpalić grilla, więc była smażona. Też pyszna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz