skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

sobota, 7 maja 2011

20 kwietnia, środa
Dzień przeznaczony na przemieszczanie się po wyspach. Rano płyniemy promem na Cebu. Znowu odprawa jak na lotnisku,, prześwietlanie bagażu i podróżnych, oczekiwanie na specjalnej eleganckiej sali z naklejkami zachęcającymi do rozbrojenia się, opłaty za korzystanie z terminala, stewardessy z uśmiechem wskazujące miejsce na pokładzie.

Na Cebu wszyscy próbują nas przekonać, że na północ wyspy się nie dostaniemy, bo Filipińczycy świętują Wielki Tydzień i autobusy są przepełnione. Tak powtarza w kółko taksówkarz wiozący nas na dworzec autobusowy, to samo mówiła już nawet pani na lotnisku w ubiegłym tygodniu!

Okazuje się jednak, że na dworcu (po kontroli przeprowadzonej jak na lotnisku, z użyciem psów) autobusowym orientujemy się całkiem łatwo, a zresztą wszyscy wiedza dokąd mogą chcieć jechać biali turyści, zatem natychmiast znajdujemy się w autobusie d Maya, skąd odpływają łodzie na Malalpascua. BDW: bilet autobusowy to 163 peso, na ódx kolejnych 80 (próbują zedrzeć jeszcze 20 za podwiezienie do dużej lodzi, bo ponoć jest niski stan wody!).
Taksówka do promów kosztuje z Cebu kilka tysięcy (z lotniska 3 000 peso, z przystani promowej 2 500; przeprawa specjalna (na zamówienie) 1 000 peso od osoby. Transfer organizowany przez resorty na wyspie (bus plus łódź) to koszt rzędu 7 000 peso.

Przez kilka godzin podziwiamy piękne widoki przez okna autobusu. Niestety nie ma wielu chętnych na przeprawę, więc znajdujemy nocleg i zostajemy w miasteczku. Jest klimatycznie. To Wielki Tydzień, więc trwają procesje, w których uczestniczą chyba wszyscy mieszkańcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz