skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

czwartek, 2 września 2010

14 sierpnia, sobota
Ten dzień nie obfitował w wydarzenia warte opisania, gdyż dopiero wieczorem wyruszyliśmy autobusem do granicy irańskiej. Opowiem więc o toaletach i sztuce negocjacji w Turcji.

Toalety, z których korzystam od kilku tygodni są oczywiście typu azjatyckiego, czyli tzw. „na Małysza”. Obecnie potrafię wskazać wiele ich pozytywów i właściwie tylko pozytywy. A zatem:
1. w publicznej toalecie nie trzeba się na nic wspinać („żeby dostać”), co, szczególnie przy moim niskim wzroście, jest sporym ułatwieniem;
2. nie ma problemu jak z tego skorzystać (w „naszych” niektórzy włażą z butami na deskę, co wydaje się pozostawiać poczucie wstydu za tak niehigieniczne zachowanie);
3. w większości nie ma papieru toaletowego, co wymusza korzystanie z wody (doprowadzanej wężykiem, czasem z możliwością wyboru: ciepła, zimna), dzięki czemu toalety się nie zatykają i prawie zawsze są czyste (chociaż papier toaletowy tradycyjnie wyrzucamy do kosza na śmieci);
4. konieczność podmywania się za każdym razem jest gwarantem zachowania higieny, co w tutejszych warunkach klimatycznych jest bardzo ważne (szczegóły na privacie, jeśli ktoś potrzebuje wyjaśnień);
5. konstrukcja kabiny pozwala na odświeżenie się – po prostu wzięcie prysznica; szybko i to kilka razy dziennie;
6. wszystkie toalety w Iranie są gratisowe, co nie wpływa na stan ich czystości.

A teraz o sztuce negocjacji. My na pograniczu wschodnim znamy te różne sztuczki, więc niełatwo nas okantować. Jednak Turcy są mistrzami wciskania kitu. Wiele osób się już o tym przekonało. Zatem jak wyglądało nasze kupowanie biletu na ostatni autobus w Turcji. Zaczęliśmy od wizyty w kilku biurach sprzedających bilety autobusowe. W centrum miasta ceny wydały nam się wysokie – około 55 lirów czyli 110 zł. Uznaliśmy, że warto wynegocjować do 40 lirów, ale terminal (dworzec autobusowy) wydał nam się odpowiedniejszym miejscem do targów. Na miejscu odnaleźliśmy dwie agencje sprzedające bilety w wybranym przez nas kierunku. Po miłej rozmowie pierwsza zaproponowała cenę 45, druga 40 lirów „dla studentów”. Nadchodzi więc moment zakupu. Legitymacji studenckiej nikt nie żąda, za to natychmiast dostaję propozycje wspólnego spędzenia nocy. Jakoś ramadan wcale im nie przeszkadza (nie tylko powinni powstrzymywać się od jedzenia i picia, ale także używek i seksu). Co więcej, każą nam zapłacić po 60 lirów od osoby. Robię więc małą awanturę („Ależ jest ramadan, ludzie są zmęczeni i nie wiedzą co mówią. Cena to 60 lirów.) i udaję, że odchodzę. Cena natychmiast wraca do wcześniej ustalonej. A zatem: targując się z Turkami musisz wiedzieć czego oczekiwać (mieć rozeznanie w cenach, spodziewać się, że naciągają cię na jakieś 30%), twardo trzymać się swojego, być niezłym aktorem i mieć poczucie humoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz