8 grudnia, środa
W związku z oczekiwaniem na wizy tajlandzkie (a zatem koniecznością pozostania w Delhi) zagnieździliśmy się w dzielnicy tybetańskiej na dobre. Cały dzień odsypialiśmy, szwędaliśmy się uliczkami, obserwując niespieszne życie uchodźców oraz surfowaliśmy po necie bez opamiętania. Odwiedzamy kilka restauracyjek i straganów z jedzeniem ulicznym smakując potrawy tybetańskie. Po dwóch dobach jesteśmy specjalistami o doceniamy wyjątkowy smak potraw w naszej kuchni hotelowej. Nieco drożej niż w innych punktach, ale niezwykle smacznie. Obsługa służy pomocą i cierpliwie tłumaczy co czym jest i jak smakuje. A mnie udaje się zjeść zupę pałeczkami! Tak, to możliwe. Wywar jest tak pyszny, ż wypijam go prosto miseczki. Ciekawostka lamnie jest, że wiele potraw można zamówić w wersji zupowej, lub „suchej”. Jak kto lubi.
Znalazłam w necie trochę informacji na temat hinduizmu, który wymyka się jednoznacznym definicjom. Nie ma ani założyciela, ani głównych władz, ani hierarchii, ani świętej (jednej) księgi, nie dąży do nawracania wyznawców innych religii. Około 82% mieszkańców Indii wyznaje hinduizm. Wierzą oni w Brahmana – wiecznego i nieskończonego. Wszystko, co istnieje jest jego uosobieniem, dlatego można swobodnie wybrać spośród nich własny obiekt kultu.
Hindusi wierzą, że życie ziemskie toczy się cyklicznie. Każdy rodzi się wciąż na nowo (proces zmiany tzw. samsary). Jakość powtórnych narodzin zależy od karmy w poprzednich wcieleniach. Żyjąc tak, aby wypełnić dharmę, i spełniając obowiązki, zyskuje się szansę narodzin w wyższej kaście i w lepszych warunkach. Nie będąc dobrym, gromadząc złą karmę można się narodzić w postaci zwierzęcia, a tylko człowiek ma możliwość osiągnięcia samoświadomości, by uciec z kręgu reinkarnacji i uzyskać wyzwolenie (mokszę).
Panteon bogów i bogiń jest w Indiach niezwykle liczny – święte księgi szacują liczbę bóstw na 330 mln (choć gdy pytałam Hindusów, odpowiadali rożnie, najczęściej, że około trzydziestu!). Wszystkie są uznawane za manifestację Brahmana. Wybór danego bóstwa na obiekt kultu i próśb to wynik osobistych decyzji. Wynika to często z tradycji lokalnej lub kastowej.
Indyjski figowiec, z którego popiół ma moc gładzenia grzechów symbolizuje Brahmana. Opisuje się go często w jednej z trzech postaci: Brahmy, Wisznu czy Śiwy.
Brahma nie ma postaci ani atrybutów. Wisznu (chroni i otacza opieką wszystko, co dobre na świecie. Zazwyczaj przedstawia się go z czterema ramionami, trzymającego w dłoniach: lotos, dysk i maczugę.
Lotos uważany jest za narodowy kwiat Indii. Środek lotosu odpowiada centrum wszechświata. Wszystko utrzymuje w całości łodyga. Delikatny lotos przypomina Hindusów, że ich życie powinno łączyć piękno i siłę.
Muszla symbolizuje kosmiczną wibrację z której emanuje cały wszechświat.
Małżonką Wisznu jest Lakszmi, bogini piękna i pomyślności a wierzchowcem: Geruda (pół ptak, pół zwierzę). Wisznu ma 22 wcielenia, m.in. Ramę, Krysznę, Buddę.
Śiwa to Niszczyciel, bez którego nie byłoby możliwe tworzenie. Jego rolę kreatora wyraża otoczony powszechną czcią falliczny symbol – linga. Śiwa ma wierzchowca. Jest to byk Nandi („Radość”). Żoną Śiwy jest Parwati. Wyznawcy hinduizmu wierzą, że poślubili się pod mangowcem (symbolizuje miłość) – dlatego liśćmi mangowca dekoruje się namioty weselne (tzw. pandale).
OM to mantra (święte słowo lub sylaba) i jeden ze znaków otoczony przez Hindusów największą czcią. Trójka symbolizuje stworzenie, istnienie i zniszczenie wszechświata (a tym samym Brahmana w postaci: Brahmy, Wisznu, Śiwy). Odwrócony półksiężyc (tzw. chandra) oznacza wnioskujący umysł, a zamknięta w nim kropka (tzw. bindu) – Brahmana. Buddyści wierzą, że powtarzając tę mantrę wiele razy w całkowitym skupieniu, osiąga się stan pustki.
„Om mani padme hum” (Witaj klejnocie w kwiecie lotosu) to mantra tybetańska. Mantry (święte słowa lub sylaby) często są wykorzystywane przez buddystów i hindusów do wspomagania koncentracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz