skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

wtorek, 21 grudnia 2010





11 grudnia, sobota


W Radjastanie życie płynie wolniej. Ludzie się uśmiechają i starają się być pomocni. To magiczna, owiana legendami kraina. Nie mamy czasu, by poznać ją dokładnie, ale chcemy zaczerpnąć z tej atmosfery tajemniczości rodem z baśni tysiąca i jednej nocy. Dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności uda nam się zobaczyć najważniejsze miasta Radjastanu: Jaipur – różowe miasto, Jaisemer – złote miasto i Jodhpur – niebieskie.
Zaczynamy jednak od Udajpuru. Udajpur- to miejsce uważane za najbardziej romantyczne miasto Radjastanu. Otoczone zielonymi górami, położone nad brzegiem jeziora Pichola robi wrażenie przystani spokoju w indyjskim kotle i rozgardiaszu. Pomimo liczby dużej turystów, można tu znaleźć miejsca, by odpocząć i odetchnąć spokojem i pięknem przyrody na tle przepychu indyjskiej historii...
Udajpur mocno się różni od miast, które widziałam do tej pory. Z czystego dworca droga wiodła wśród ładnych, zadbanych domów świadczących o zamożności mieszkańców tego miasta. Wytargowaliśmy tuktuka do pałacu miejskiego, ale kierowca okazał się tak miły i miał tak dobre rekomendacje, że zmieniliśmy plany i wynajęliśmy go na pół dnia (dziewięć miejsc). Ulice w starym mieście Udjpuru są bardzo wąskie i gdy się spojrzy do góry nagle się rzuca w oczy nieprawdopodobna plątanina kabli, kabelków, przewodów.
Naszą wycieczkę zaczynamy od punktu widokowego w jakimś mauzoleum. Nie zapłaciłam za robienie zdjęć, więc podszkoliłam się w pstrykaniu lustrzanka z tajniaka. W ogóle to w Indiach ceny za aparaty i kamery w muzeach są kosmiczne. Ale jakoś potem nikt tego nie sprawdza. Potem spacerujemy po cudownym parku, gdzie jeszcze niemal nie ma turystów. Takie chwile zapadają w pamięci bardziej niż zwiedzane zabytki. Zabytków, czyli świątyń i innych atrakcji odwiedzamy sporo, ale najbardziej w pamięci zapada mi cmentarz. Wchodzimy dzięki drobnej łapówce i znajomościom naszego rikszarza. Wygląda jak wielkie mauzoleum. Mnóstwo białych „domków” z kolumienkami, dachami w kształcie kwiatów lotosu itp. Cisza, spokój, tylko my, krowa i ochroniarz. No a potem jest oczywiście lokalny bazar z mnóstwem kolorów, zapachów i dźwięków.
Udajpur jest słynny ze szkoły malarzy miniatur. Odwiedzamy taką. W domu, podarowanym przez króla 400 lat temu mieszka do dziś 20 rodzin. Wszystkie zajmują się malowaniem miniatur z dziada pradziada Tworzą tu, z daleka od centrum, bo maja tu dobre warunki do koncentracji. Artysta opowiada nam dokładnie jak i z czego wytwarzane są farby (z kamieni pochodzących z czterech wzgórz otaczających miasto, mieszanych z wodą i guma arabską). Pędzle które nam pokazuje, robią z sierści wiewiórek i brwi wielbłąda (obcinają im, gdy śpią). Zasypuje nas anegdotami, zabawnymi historiami (np. że na kobiecy ból głowy są dwa lekarstwa: tabletka albo prezent). Jestem oczarowana atmosferą tego miejsca i obrazkami. Kupuję jeden po długich i trudnych negocjacjach. Opisywałam już sytuację, gdy sprzedawca na wieść, ze jeżeli zapłacę mu 700 rupii to nie będę miała na obiad a ostatecznie płacę sumę o która prosi mówiąc, że nie musze dziś jeść, zaprasza nas do siebie na kolację.
Po południu zwiedzamy stare miasto. Pałac Miejski w Udajpurze jest największym, powstałym na terenie Radjastanu kompleksem pałacowym. Jego budowę rozpoczął założyciel miasta, maharadża Udaj Singh. Jego następcy dobudowywali kolejne elementy. Wstęp jest drogi, bo ok. 300 rupii, ale się zdecydowałam. Pałac jest monumentalny. Pełen balkonów, typowej hinduskiej tajemniczości i przepychu. Ponoć, w latach rozkwitu miasta, ówcześni maharadżowie, ważyli się publicznie u bram pałacu, by potem rozdawać poddanym tyle złota ile ważyli. Ta legenda mówi o bogactwie tego miejsca. W Pałacu zwiedza się obie części. Mardanę- część dla mężczyzn i Zenanę przeznaczoną dla kobiet.
Słynny jest Pawi Dziedziniec. Na ścianach znajdują się mozaiki przedstawiające pawie, wykonane misternie ze szlachetnych kamieni.
Błądząc po nieprawdopodobnym labiryncie pałacowych komnat, zawędrowaliśmy do położonego na najwyższym piętrze, ocienionego zasadzonymi tu drzewkami, dziedzińca. Pośrodku znajduje się tryskająca fontanna i panuje taka miła atmosfera spokoju. Po jednej stronie okna wychodzą na panoramę leżącego u stóp pałacu miasta, zaś z drugiej strony zapiera dech widok jeziora i okalających go wzgórz. Gotowy obraz gdziekolwiek się nie obrócisz!
Niedaleko znajduje się główna przystań. Stąd można wynająć łódź i odbyć odświeżającą wycieczkę po jeziorze. Na jednym ze wzgórz, otaczających jezior, widać daleką sylwetkę Pałacu Wiatrów, skąd nadaje największa rozgłośnia radiowa Udajpuru.
Obok przystani znajdują się gathy, a powyżej świątynia Jagdish. Warto tam zajrzeć, by zobaczyć wykuty w czarnym kamieniu posąg Wisznu i statuetkę mitycznego ptaka Garudy. Przy wejściu oczywiście trzeba zdjąć buty i zostawić je pod opieką strażnika, który po wyjściu obowiązkowo przypomni o napiwku.

To był bardzo miły dzień. Późnym wieczorem kolejny pociąg...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz