skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

środa, 28 lipca 2010


28 lipca, środa
Obudziłam się ze strasznymi problemami żołądkowymi. Stoperan nie pomógł. Dopiero egipski Antinal dał radę. Posegregowałam rzeczy.
Pojechaliśmy do ambasady irańskiej, gdzie czekały na nas bardzo złe wieści. Wyrobienie wiz – niezależnie od tego jakiego typu – trwa dwa do trzech tygodni. Tymczasem od 19 lipca już leci nam czas wizy azerskiej (nie wyrabiają do przodu a musieliśmy mieć azerskie przed wyjazdem do Armenii, bo po Armenii pewnie by nam ich nie przyznali) i po prostu nie zdążymy z terminami. Pozostaje nam wiec zdobycie w Baku uzbeckiej a potem tranzytowej turkmeńskiej. Ponieważ pobyt w Baku i okolicach jest bardzo drogi, postanowiliśmy pojechać tam dopiero w poniedziałek. Tymczasem musimy zdecydować czy jedziemy dalej na rowerach czy stopem. Trzeba radykalnie ciąć koszty, bo w tym tempie to wystarczy mi kasy na pół roku.
Mam kilka sposobów na poprawę humoru. Zaczęłam od rozmów z przyjaciółmi. Bardzo pomogło. Potem kupiłam sobie nowy plecak. Nowy sprzęt zawsze pomaga. No i jeszcze coś z ciuszków, oczywiście najbardziej mi potrzebna w tym momencie tunikę. Najlepsze, że poszalałam sobie w miejscowych second handach :D hihihi No a potem długi spacer. Ulicami Tbilisi mogę spacerować godzinami. Przyglądać się przepięknym kamienicom. Co prawda teraz zrujnowanym, gdyż na wszystko tu brakuje pieniędzy, ale jak stara kobieta, zachowującym ślady dawnej piękności. Rozmawiam o tym z miejscowymi. Myślę, że to piękno i słonce pozostały w ich sercach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz