skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

piątek, 1 października 2010




hey
moi drodzy wiem ze marzycie o pocztowkach z indii
chetnie wysle do was piekne kartki - ale musicie do mnie napisac na rozmarynka@poczta.onet.pl podac adres i czego oczekujecie Licze ze pokryjecie koszty z tym zwiazane.
30 września, czwartek
Do Mysore przyjeżdżamy pięknym rankiem. Słońce,, uśmiechnięci ludzie, uczciwi rikszarze – wydaje się, że to miejsce idealne. Po zakwaterowaniu i odświeżeniu ruszamy na zwiedzanie. No i okazuje się, że miejsce jest… gorące! Nie sposób wytrzymać. Na szczęście nawet lokalne knajpki chłodzi stado wiatraków a potrawy są tanie i pyszne.
Chronimy się przed upałem zwiedzając pałac maharadży. Pałac jest olśniewający w swoim przepychu. Został zaprojektowany przez angielskiego architekta Henry’ego Irwina. Irwin zlecenie budowy pałacu otrzymał w 1897 roku i w 1912 r, na zgliszczach popożarowych poprzedniego budynku, stanął kompleks, który zdaniem wielu, przewyższa bajkowe pałace Radjastanu.

Niestety do środka pałacu nie można wnosić aparatów fotograficznych. Niektóre sale olśniewają przepychem. Mienią się złotem, srebrem i sprawiającymi wrażenie powiększające przestrzeń, kryształowymi lustrami. Są tam, również gigantyczne, zrobione ze srebra inkrustowane cudnie drzwi.
Dla turystów „obcych” wstęp wynosi 200 rupii, ale za to w cenie dostajemy audioprzewodniki w języku do wyboru. Bardzo dobrze opracowana trasa. Potem sok z trzciny cukrowej i spacer wokół pałacu. Są wielbłądy (ulubione zwierzęta Łukasza) i słoń (nadal szukamy takiego, który mnie pobłogosławi trąbą, więc mam okazję do bezkarnego wyzłośliwiania się).
Po pałacu niewiele zostaje nam sił. Odwiedzamy jednak miejscowy bazar – słynny w całych Indiach. Zachwycają mnie tematyczne alejki, najbardziej te z kwiatami. Całe uliczki kwiatów! Girlandy, wieńce, sypkie… A potem stoisko z kadzidełkami i perfumami. Oczywiście coś niecoś kupujemy. Ale szaleństwo to dopiero mały sklepik z drewnianymi figurkami, należący do starszego pana. Tu trafiła kosa na kamień. Zazwyczaj wynegocjowuję cenę, jaka sobie założę, ale gość był niesamowity. Opowiedział historie swojego życia, przyznał ze jego rzeźby są kiepskie dlatego zatrudnia specjalistów, pokazywał zdjęcia listy przyjaciół z Europy. A kiedy nie mogliśmy się dogadać o ostatnie 25 rupii pokazał dokumenty, potwierdzające, że urodził się w 1920 r. i zapytał: Mam 90 lat, a ty mi 25 rupii żałujesz? Postawił na swoim, bo zakochałam się w tych drewnianych zakładkach i nożykach rzeźbionych w słoniki z baldachimami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz