14 lutego, poniedziałek
Rankiem lecimy do Bangkoku. Jak dobrze! Auta znowu jeżdżą normalnie, czyli po lewej stronie i nie mamy kłopotów na skrzyżowaniach. Potrawy na przydrożnych stoiskach są znane i lubiane. Ludzie w większości komunikują się po angielsku. Wszystko jest znakomicie przemyślane i zorganizowane. Komunikacja publiczna działa bez zarzutu. I wszędzie są wiatraki albo air conditionery. Ceny są zasadniczo uczciwe a jest tak bezpiecznie, że czasem wręcz zapominamy chronić swoje bagaże. A w naszym ukochanym KC guest housie witają nas z uśmiechem i zmrożoną wodą! I mają dla nas pokój. I działa wi-fi! I za rogiem jest seven-eleven. I czegóż chcieć więcej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz