23 listopada, wtorek
Budzi nas odgłos deszczu. Jaka porażka! Smutne oczy, nosy na kwintę. Tyle czekania i co? Łukasz kupił sobie cały ekwipunek na ten trekking w Katmandu. Ja po Manaslu mam może mniejsze ciśnienie, ale być w górach („już był w ogródku, już witał się z kózką…”) i nic nie zobaczyć?!
Przeczekujemy jednak ulewę i ruszamy. Po deszczu pojawia się słoneczko i jakoś odzyskujemy wiarę. Maszerujemy sobie, z początku dziarsko, potem coraz wolniej. No chyba jednak za wcześnie ruszyliśmy w góry. Osłabienie chorobą daje o sobie znać bardzo szybko. Do zmroku udaje nam się przejść 4-godzinną trasę.
Spotkani na trasie Polacy polecili nam kilka ciekawych miejsc, więc schodzimy z głównego szlaku unikając tłumów i wędrujemy sobie boczną ścieżką do Bee Hives. Po drodze typowe himalajskie krajobrazy dolinne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz