skąd się wzięłam?

Moje zdjęcie
Jestem śliwką. Tworzono juz teorie, że śliwka była owocem grzechu pierworodnego, a nawet że jego przyczyną. Cóż... w dziecięcym wierszyku do fartuszka spadła gruszka, spadły grzecznie dwa jabłuszka a śliweczka... spaść nie chciała! Bo ja zawsze muszę po swojemu :D
Kiedyś przeczytałam, że każda podróż oznacza pewną filozofię życia, jest jakby soczewką, w której ogniskują się nasze marzenia, potrzeby, niepokoje. Co nas łączy, tych którzy wracamy do domu tylko po to, by przepakować plecak i wrócić na szlak, to fakt nieposiadania dostatecznej ilości pieniędzy, które umożliwiłyby realizację planów. Ostatecznie jednak nie ma to większego znaczenia, ponieważ prześladujący nas demon włóczęgi sprawia, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi i tak ruszamy w nieznane, nie dopuszczając przy tym myśli o niepowodzeniu swojej wyprawy. Instynkt wędrowania jest silniejszy od nas samych i choć skazujemy się na ryzyko utraty życia, walkę z samotnością, nierzadko zimno i głód, to robimy to... Człowiek nie jest w stanie żyć, gdy przeżywa coś takiego. Jedyne co nam pozostaje, to po prostu zapakować plecak i być gotowym do Drogi...


Prowadź nas drogą prostą Drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.

Keep us on the right path. The path of those upon whom Thou hast bestowed favors. Not (the path) of those upon whom Thy wrath is brought down, nor of those who go astray.

اهْدِنَا الصِّرَاطَ الْمُسْتَقِيمَ صِرَاطَ الَّذِينَ أَنْعَمْتَ عَلَيْهِمْ غَيْرِ الْمَغْضُوبِ عَلَيْهِمْ وَلَا الضَّالِّينَ

piątek, 17 września 2010

8 września, środa
DAMBULA to mniasto słynące z "Golden Temple" (Złota Świątynia). W naturalnych kompleksach jaskiń znajdują się posągi Buddy (całe setki). Przy wejściu do świątyń (jeszcze na dole) stoi ponoć największy współczesny pozłacany posag Buddy ( wys. ok. 30 m).Dojście po stromych schodach, piękne widoki ze szczytu, fotogeniczne małpiątka (na które trzeba mieć spore baczenie żeby czegoś nie zwędziły ) i mnóstwo turystów. Świątynie zostały wykute w skałach, właściwie w poszerzonych grotach. Bilet wstępu kosztuje 11 dolarów, a nasz round ticket obejmuje tylko jakieś beznadzieje muzeum, gdzie ktoś ze trzydzieści lat temu nieudolnie skopiował malowidła z różnych zabytków Sri Lanki. Zwiedzamy jeszcze za dolara Muzeum Buddyzmu, gdzie nasze największe zainteresowanie wzbudza mapa świata z zaznaczonymi świątyniami buddyjskimi. Polska obejmuje tam cała Ukrainę i sąsiaduje z Mołdawią! Polecam przestudiowanie tej mapy nauczycielom geografii. Może coś się zmieniło od mojego wyjazdu z Polski…
Krótki odpoczynek w drodze do Sigiriya. Granitowy monolit wyrasta z porośniętej lasem równiny na wysokość 183 m. W V w. n.e. król Kasyapa opuścił Anuradhapurę i obrał za swą siedzibę tę naturalną fortecę. Na jej szczycie kazał zbudować pałace, pawilony, baseny i ogrody. Po większości obiektów zostały tylko fundamenty, ale starożytny system hydrauliczny zasilający baseny i fontanny działa do dziś! Sigiriya słynie z fresków przedstawiających półnagie, obdarzone imponującym biustem królewskie na-łożnice. Motyw skały i fresków jest tak popularny na Sri Lance jak wieża Eiffla w Paryżu czy Big Ben w Londynie.
Po zainstalowaniu się w przyjemnym hoteliku (kolejne 5,5 dolara za pokój, przy czym łazienka do niego jest na zewnątrz pod gołym niebem! Fantastycznie jest kapać się tam w nocy!) i rozmowie z właścicielem, który wiedział dosłownie wszystko i potrafił udzielić odpowiedzi na każde pytanie, ruszamy na skałę. O drodze mijamy słonia, małpy, jaszczurki, ciekawe ptaki, węża… jest też ostrzeżenie przed krokodylami, żyjącymi w fosie, ale jakoś żadnego nie udaje się nam wywabić. Nasz sprytny plan rzucenia im kogoś na pozarcie, napotyka przeszkody natury moralnej.
Sigrija to samotnie wznosząca się nad dżunglą góra, w którą 1600 lat temu wbudowano kompleks pałacowy. Niesamowite rozwiązania techniczne jakie wykonano w III i IV w. budzą podziw. Do dziś nie wiadomo jak wydrążono w górze systemy wodociągowe i kanalizacyjne, które działają do dziś. Ponadto pan i władca kompleksu w czasach jego świetności korzystał np. z klimatyzowanych pomieszczeń. Powietrze prowadzone przez układ jaskiń oraz tuneli schładzane było zimną wodą i dostarczane do sal królewskich!!! Facet nie cofał się przed morderstwem (zabił ojca), przepędził brata – prawowitego następcę, ale miał swój honor. Był wizjonerem i wzbudził mój szczery podziw. Wymyślił taaakie cudo, a gdy brat po 18 latach wrócił z Indii, by odebrać mu tron – stanął do walki w szczerym polu. Przez przypadek przepłoszył słonia i, wiedząc, że to oznacza jego porażkę – sam poderżnął sobie gardło.
Spędzam tu kilka godzin, czekając na zachód słońca. Z czasem tłum turystów maleje i można kontemplować w spokoju. Widoki zapierają dech w piersiach.
Warto było przejechać pół świata dla takiego miejsca. Szkoda tylko że te cholerne krokodyle są takie nieśmiałe 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz